Ziewając zwlekłam się z łóżka, zasnęłam nad ranem przez co byłam strasznie niewyspana, a moje powieki zdobiły fioletowe cienie.Ruszyłam do kuchni po coś do picia.Byłam przyzwyczajona do pełnej swobody,jeśli chodzi o łażenie po domu,kiedy się mieszka z czterema kobietami to nie trzeba patrzeć czy jest się w bieliźnie,dresie,czy w piżamie.Zrobiłam sobie kawę i zaczęłam sączyć gorzki napój,który rozgrzał moje gardło i przełyk.Zerknęłam na zegarek,który wskazywał godzinę 9:37.Postanowiłam,że nie będę lecieć do szkoły z wywieszonym językiem i zmyślać,że na pierwszych dwóch lekcjach byłam u dentysty albo lekarza tylko zostanę sobie w domku i odpocznę,pooglądam filmy,pozamulam przed laptopem,najem się ciastek i czipsów i wszystko to przepije tuczącą,słodką colą.Dlaczego nie planowałam tego dnia spędzić z moim ukochanym? Jakby to powiedzieć..czułam do niego żal i na samo wspomnienie jego niebieskich oczów,blond włosów,czy też uśmiechu w mojej głowie rozbrzmiewały słowa :" Jest chyba jeszcze za wcześnie,Lott"
-Dzień dobry-zabrzmiał zachrypnięty głos,a ja o mało co nie wypuściłam kubka z rąk.
-Harry,wystraszyłeś mnie-mruknęłam starając się ukryć mój odsłonięty brzuch.Chłopak uśmiechnął się zadziornie i ruszył w stronę lodówki,wyjął z niej sok pomarańczowy i pociągnął zdrowy łyk prosto z kartonu.
-Kulturka,Styles -odparłam zatapiając usta w brązowym napoju. Z jego twarzy (prawie całej zasłoniętej zmierzwionymi lokami) nadal nie schodził uśmiech.Wyglądał uroczo,co prawda nie aż tak jak Niall,ale gdybym powiedziała,że Hazz nie jest przystojny skłamałabym.Z resztą...never mind
-Nie w szkole ?-usiadł na przeciwko mnie zajadając jakiegoś sucharka.
-Jesteś głodny?
-Nie zmieniaj tematu...Tak i to bardzo -zaśmiałam się cicho i wstałam od stołu.
-Tosty-pomachałam mu przed nosem chlebem i serem-Jajeczniczka?-tym razem w mojej dłoni znalazły się wiejskie jajka.
-I to i to-stwierdził,a ja uniosłam brwi i zmarszczyłam czoło.Trochę dziwna mieszanka,chociaż jak kto lubi.
-Proszę -dodał robiąc minkę *smutny szczeniaczek*.Oczywiście wymiękłam i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy,Harold opowiadał mi kawały,śmieszne historie z ich koncertów,wywiadów.Nie ma się co dziwić,kto by nie lubił takiej "pracy" ?
-Albo....HAHAHA...Nagrywaliśmy filmik....HAHAHA i Niall biegł i się wy-wy-wywalił,my-myślałem..HAHA,że się posikam....- powiedział nie mogąc wyrobić ze śmiechu.Wyobraziłam sobie tą całą sytuację,Horan pędzący na złamanie karku i zaliczający przykre spotkanie z podłogą plus osikany Harry i również zaczęłam śmiać się jak niezrównoważona psychicznie.
-Co wam tak wesoło ? -do kuchni wkroczyli Lou i Elka,uśmiechnięci od ucha do ucha i trzymający się za rączki.Spojrzałam na Lokersa, a on poruszył zabawnie brwiami,chyba każdy się domyślił o co podejrzewaliśmy naszych zakochańców.Chłopak oczywiście musiał im dopiec kilkoma komentarzami,ale każdy był już do tego przyzwyczajony i zbytnio się tym nie przejmował.
-Mama w pracy?-zapytałam.
-Nie,pojechała zawieźć dziewczynki do szkoły-oznajmiła Eleanor,a ja skinęłam głową.
-Pójdę się przebrać -mruknęłam,dopiłam kawę i odstawiłam brudne naczynie do zmywarki. Ruszyłam do swojej sypialni.Uchyliłam delikatnie drzwi i ujrzałam najsłodszy widok na świecie. Niall leżał na podłodze zwinięty w kłębek z pluszowym misiem u boku, nie mogłam się powstrzymać i chwyciłam jego telefon leżący na komodzie i dyskretnie zrobiłam mu kilka zdjęć,które od razu przesłałam na swoją komórkę, która najprawdopodobniej była wciśnięta gdzieś pomiędzy materac,a prześcieradło.
Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej pierwsze lepsze ciuchy
-Dzień dobry-nagle ni stąd ni z owąd koło mnie zmaterializował się Horan i musnął wargami mój policzek,tuląc się do mnie. Mimowolnie na mają twarz wkradł się szeroki uśmiech.
-Jak się spało?-zapytałam.
- z Tobą byłoby o wiele lepiej-szepnął mi do ucha,powodując dreszcze na całym ciele.
-Nie wątpię-mruknęłam lekko zawstydzona.Poczułam jego ciepłe dłonie na moim brzuchu i sekundę później stałam z nim twarzą w twarz.Wyszczerzył ząbki i złożył subtelny pocałunek na moich wargach.
***
-Jesteś nienormalny-wybuchłam śmiechem,Niall cały czas dziwnie się zachowywał,teraz siedział przede mną i kręcił głową,o tak bez powodu .
-Nie,nie,nie..-powtarzał.Przyłożyłam dłoń do jego czoła, ale nie miał gorączki.
-Czy ty się dobrze czujesz?-zapytałam.
-Przyzwyczaj się do tego,Nialler czasami tak ma-stwierdził Zayn,kiedy przechodził koło nas i poczochrał go po czuprynie-Ale i tak jest kochany.
-Czy ja nie powinnam być zazdrosna?-chłopak zachichotał.
-O mnie?Nie,chociaż mogłabyś się podzielić-szturchnął mnie delikatnie w ramie i wydął dolną wargę.
-Wiecie co ?Wy to jesteście dziwni-mruknął Nialler,a my wybuchliśmy śmiechem.Ktoś tu wrócił na ziemię.
***
-Dzieciaki musicie mi pomóc -oznajmiła Jay wchodząc do domu z wyładowanymi po brzegi torbami.
-Trzeba było mówić to byśmy przyjechali....
-Nie,Louis, skarbie to nie o to chodzi.Za 15 minut będzie tu pani Collins.-stwierdziła rozpakowując zakupy,oczywiście Ja,dobra córka jej pomogłam.
-Kto? -zapytałam marszcząc brwi,kojarzyłam to nazwisko,ale za cholerę nie wiedziałam skąd.
-Charlotte,dziecko ty mnie nie dobijaj,To twoja dyrektorka.-odparła kobieta,a wszyscy wybuchli śmiechem.
-Co?A po co ?
-Nie mam pojęcia,wiem jedno, w salonie jest jeden wielki burdel,porozwalane poduszki,jakaś gra planszowa,kanapka wciśnięta między sofę.Musimy to ogarnąć-powiedziała,a ja i Niall wzięliśmy się za sprzątanie resztek z jego 3 śniadania,tak dobrze widzicie TRZECIEGO.Najpierw o 6 przebudził się,bo burczało mu w brzuchu,zjadł płatki z mlekiem i położył się spać.Później o 7:30 wchłonął omleta z nutellą i bitą śmietaną,który był głównym bohaterem jego koszmaru.Gonił go ze słoikiem majonezu i krzyczał by go zjadł,a Horan jak wiadomo nie znosił majonezu.Pomyślał więc,że jedynym sposobem na to by groźny omlet nie straszył go już nigdy więcej jest skonsumowanie go razem z czekoladą.Ostatni posiłek zjadł o równej 9,przygotował sobie dwie,olbrzymie piętrowe kanapki i zaczął oglądać jakiś program w telewizji,który okazał się aż tak nudny,że musiał wrócić do spania. I takim o to sposobem nasza kanapa również się załapała i otrzymała w darze plasterek pomidora,liść sałaty i olbrzymią dawkę keczupy,który wyśmienicie się prezentował na jasnej skórze.
-Przepraszam,nie chciałem-mruknął bordowy ze wstydu Nialler,szorując zawzięcie czerwoną ciapkę.
-Och..daj spokój nic takiego się nie stało -uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.
-Jak myślisz po co ona tu przychodzi?-zapytał.
-Nie wiem,może dowiedziała się o tej całej aferze narkotykowej albo co gorsza chcę mnie wywalić...
-No co ty,nie zrobi tego.A kiedy masz spotkanie z prawnikiem?-dopytywał.
-Zapomniałam,kurcze.Zadzwonię do niej później.-stwierdziłam.
Kiedy wszystko już błyszczało rozległ się dzwonek do drzwi.
-Liam,ty otwórz.Ja się jej boję -krzyknęłam do Payne'a.Popatrzył na mnie jak na idiotkę i kręcąc głową ruszył do drzwi.Po chwili wrócił z elegancką 50-latką u boku.Jakby to powiedziała moja babcia Collins wyżej sra niż dupę ma.W tłumaczeniu : po prostu się wywyższa i jest straszną zołzą.Na pierwszy rzut oka wygląda na taką milutką,do rany przyłóż,ale uwierzcie mi to tylko pozory.
-Dzień dobry pani Tomlinson -uściskała dłoń mojej matki.
-Witam panią. Proszę niech pani usiądzie-Jay sztucznie się uśmiechnęła,była wkurzona i zdenerwowana,kto by nie był?
Blond wiedźma zlustrowała całe One Direction,stojące na baczność.
-Nie jestem pewna,czy potrzebna jest ochrona-mruknęła patrząc na nich z pogardą.Chyba nie wiedziała o kim mówi,jędza.
-Pani wybaczy pani dyrektor,ale chłopcy są dla nas rodziną,a jak wiadomo kochająca się rodzina nie ma przed sobą tajemnic-oznajmiłam siląc się na miły ton głosu.-Mam nadzieję,że to nie sprawi pani większych problemów.
-Ależ naturalnie,że nie -uśmiechnęła się ukazując równiutkie,białe,piękne zęby."Na pewno sztuczne"-pomyślałam. Wszyscy usiedliśmy.Ja jak wiadomo najdalej od niej.
-Jestem tutaj z bardzo przykrego powodu-zaczęła i upiła łyk herbaty.-martwią mnie nieobecności Charlotte w szkole.Skarbie-teraz zwróciła się do mnie-Czy ty masz jakieś problemy?Narkotyki,alkohol,prostytucja?Możesz mi wszystko powiedzieć,jestem tutaj by ci pomóc-nie no teraz to już przesadziła, ja i prostytuacja ?dobre sobie.Zacisnęłam mocno pięści i uprzedziłam Louis'iego,który już chciał coś wtrącić.
-Dobrze pani Collins.-odparłam słodkim głosikiem.-Chcę pani powiedzieć całą prawdę-wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Nie chodziłam do szkoły ponieważ uważałam,że jestem za gruba by wychodzić z domu.Leżałam w łóżku,obżerałam się i później wszystko zwracałam,ale już z tym skończyłam.Mama wysłała mnie na leczenie,pani psycholog uspokoiła nas i stwierdziła,że nie popadłam jeszcze w bulimie i że świetnie postąpiłam rozmawiając z nią.Dodatkowo pozwoliła mi zrozumieć swój błąd i pochwaliła mnie za to,że wyzdrowiałam.-zaczęłam mój monolog,snując jakieś kłamstwa,gdybym nie opowiedziała jej o żadnym problemie na pewno by nie odpuściła-Proszę nie winić za to mojej matki-chwyciłam Jay za dłoń.-Bardzo mnie wspierała,dzięki niej dałam sobie radę i pokonałam problemy.To ja ją poprosiłam by nie powiadamiała panią,mam nadzieję,że pani zrozumie.To nie było dla mnie,dla nas łatwe-uśmiechnęłam się do zdziwionych przyjaciół,którzy po chwili załapali o co chodzi.
-Tak,dokładnie,kiedy dowiedzieliśmy się,że Charlotte ma kłopoty nie zwlekaliśmy i pomogliśmy jej je pokonać-oznajmił Louis.Długo później jeszcze rozmawialiśmy na temat mojej rzekomej bulimii.Kobieta siedziała już u nas dobre półtorej godziny.Modliłam się,żeby wybuchł jakiś pożar w jej domu,który zmusiłby ją do opuszczenia jakże uwielbiającej jej towarzystwo naszej zgrai.
-Och..Tak mi przykro pani Collins.Ja już muszę się zbierać,mam umówioną wizytę u dentysty z młodszymi córkami,muszę po nie jechać,bo się spóźnimy-oznajmiła Jay wstając z kanapy.Czarownica również to uczyniła.
-Och..Oczywiście nie będę państwu przeszkadzać.Do widzenia.Do zobaczenia na wtorkowych egzaminach,Lottie- pożegnała się i wyszła,nareszcie.Zaraz,zaraz.Na jakich egzaminach?
-O czym ona mówiła,Lott- mama założyła ręce na piersiach.-Nie dość już narobiłaś problemów.
-W wtorek piszę maturę.Na śmierć o tym zapomniałam-mruknęłam.Świetnie,po prostu świetnie.
-To gratulację dziecko,na pewno nauczysz się wszystkiego w 3 dni -warknęła kobieta.
Pomijając fakt tych wszystkich sprawdzianów,które mnie czekały byłam zadowolona,spławiłam Collins,a to nie lada wyczyn.
-Wow,Charlotte byłaś świetna,cały czas wierzyłem w każde twoje słowo-poklepał mnie po ramieniu Harold.
-Ma się ten talent...-wplątałam palce we włosy i zarzuciłam nimi do tyłu,jak Hollywood'zka gwiazda filmowa.
***
-Valerie- uściskałam rudowłosą panią adwokat, a ona uśmiechnęła się szeroko i ruszyła ze mną do salonu.Przywitała się z chłopcami i Fizzy,która studiowała jakąś lekturę i sączyła litrową wodę,miała kaca morderce,a jeszcze czekała ją konfrontacja z Jay,szczerze jej współczułam
-Napijesz się czegoś?-zapytałam.
-Nie,dziękuje.Mamy troche roboty,siadaj-zaczęła wyciągać ze skórzanej teczki pliki jakiś dokumentów.
-Thomas Black-pokazała mi zdjęcie mężczyzny,którego (niestety)poznałam na imprezie. -Kilkakrotnie skazywany za pobicia i handel narkotykami.Siedział 12 miesięcy,wyszedł dwa tygodnie temu.Za każdym razem jego ojciec,znany i szanowany prawnik był jego obrońcą,tym razem na pewno nie będzie łatwo go usadzić.Z resztą udało się to tylko jednemu oskarżycielowi i to tylko na rok,ale zrobię wszystko by w końcu zapłacił za swoje przewinienia.Jak mówiłam mamy kupę pracy.W klubie był Toby McGonagall słynny blogerzysta,który znany jest z fotografowania wszystkich i wszystkiego,próbowałam się z nim skontaktować i udało mi się.Jutro mamy spotkanie,jestem prawie pewna,że na którymś zdjęciu jest Black podrzucający ci amfetaminę lub komuś innemu.Jeśli uda nam się przekonać Toby'ego do zeznawania na twoją korzyść mamy wygraną w kieszeni-oznajmiła.
- Val,jesteś wspaniała.Dziękuję Ci.
-Daj spokój,jest jeszcze jedna sprawa,nie mam pojęcia jak go nakłonić do ujawnienia tych fotek-mruknęła.
-Ja wiem-odezwała się Felicite.-Czytam bloga McGonagalla i wiem,że jest on Directionerem,fanem One Direction, spotkanie z idolami jest chyba wartę tych kilku zdjęć.
-Ach.To świetny pomysł.Jutro punkt 14 kawiarenka"Za rogiem" Nie spóźnijcie się.No i oczywiście musicie stawić się wszyscy naraz i porozmawiać z naszym fotografem.A propo, podobno niedługo obchodzi urodziny,zaśpiewacie dla niego sto lat i będzie w niebie.-stwierdziła Valerie,a chłopcy przytaknęli.
-Naprawdę nie wiem jak ci dziękować.-mruknęłam.Tyle dla mnie zrobiła,co prawda taka jest praca i to normalne,że szuka dowodów i tym podobne,ale widziałam jak się w to zaangażowała i byłam jej bardzo wdzięczna.
-Charlotte nie ma sprawy.Bronię sprawiedliwości,wiem,że jesteś niewinna,od razu to dostrzegłam.Nie pozwolę byś trafiła do więzienia-uściskała mnie i pożegnała się.
-Muszę lecieć,mam umówione spotkanie z panem Blackiem.Trzymajcie kciuki-założyła płaszcz,schowała papiery i wyszła.
-Lottie,tak mi przykro,że ci nie wierzyłem.Bardzo cię przepraszam-powiedział skruszony Loui,widziałam,że bardzo tego żałuję.
-To ja cię przepraszam,Tommo- rzuciłam się w jego objęcia.-Wiem,że zachowywałam się jak gówniara i narobiłam samych problemów,ale nie chciałam,naprawdę nie chciałam-mruknęłam mocząc łzami jego koszulkę.
-Nie płacz,proszę-gładził dłońmi moje plecy.
-Dobrze-uśmiechnęłam się ocierając mokre oczy.
Drzwi otworzyły się i do salonu wpadły dziewczynki w kurtkach i ubłoconych butach,pozostawiając po sobie ślady na czystych panelach. Trudno,pozmywa się później.
-Co wy takie zadowolone?-zapytałam szczerząc się.
-Ach..dziewczynki,kto to teraz posprząta?-wtrąciła mama,wskazując na brudną podłogę.
-Felicite-krzyknęły chórem,a my wybuchliśmy śmiechem.
-To dobry pomysł-odparła Jay.
-Idziemy na bal! Idziemy na bal! Idziemy na bal!-bliźniaczki odprawiły jakiś dziki taniec.
-To wspaniale!-przytuliłam je.-Chodźcie się przygotować-chwyciłam je za rączki i popędziłyśmy na górę.
-Trzymajcie-podałam im moją kosmetyczkę wypełnioną po brzegi cieniami,pudrami,szminkami,które rzadko kiedy używałam.Dziewczynki klasnęły w dłonie i zabrały się za upiększanie siebie na wzajem.Kiedy miały już zrobione piękne fryzury,wymalowane paznokcie i makijaż pozostało tylko dobranie stroju.
Ktoś zapukał do drzwi i po głośnym"proszę" w pokoju pokazał się Louisi.
-Mam coś dla was-powiedział i zza pleców wyciągnął dwie,duże torby.Daisy wyciągnęła rączki po swój prezent.Była to piękna,różowo-niebieska sukienka.
Uściskała go i zaczęła piszczeć z radości.Phoebe poszła w ślady siostry, a w jej torbie znajdowała się równie śliczna kiecka
Szczęśliwe jak nigdy dotąd założyły je i po raz kolejny ucałowały brata.Wyglądały przepięknie jak prawdziwe księżniczki. Zeszliśmy w czwórkę na dół.Dziewczynki zostały obsypane górą komplementów.
-Bawcie się dobrze-pomogłam im wsiąść do samochodu,którym Eleanor zawiozła je do szkoły. Uśmiechałam się cały dzień jak głupia,wszystko powoli wracało do normy.Byłam bardzo szczęśliwa.
_______________________________________________
Heeeej ; 3 Dopadło mnie okropne choróbsko,więc miałam trochę czasu i napisałam ten rozdział.Jest on trochę dłuższy niż zazwyczaj,ale nie przyzwyczajajcie się do tego,bo dzisiaj i wczoraj miałam dużo wolnego czasu,co bardzo rzadko się zdarza. Przepraszam za jakiekolwiek błędy i mam nadzieję,że wam się spodobało.
Do następnego misiaczki xx
Aww... jak się rodzinnie zrobiło. Lott bulemiczką, no nie wierze, że ta dyrektora w to wierzy ( wyszło masło maślane, no ale cóż). I z Niallerkiem sie zaczyna robić dobrze. Super C:
OdpowiedzUsuńWidać, że długo nie była zła na Horanka ( to dobrze ) <3
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać tego rozdziału i kolejnego też się nie moge doczekać <3
Świetny rozdział *.*
jakkochatowroci.blogspot.com - zapraszam do siebie :) niebawem pojawi się rozdział 18, potrzebna jest chwila cierpliwości :) pozdrawiam xoxo
AAAAAAAA!!!!!!!!!Świetny rozdział!Ubóstwiam Cię kobieto!!
OdpowiedzUsuńagata-zdzisiu.blogspot.com
Witaj dopiero znalazłam twojego bloga, ale uważam, że jest świetny. Będę częstym gościem ;)
OdpowiedzUsuńCzy mogła byś mnie powiadomić o nowym rozdziale?
Również chciała bym cię zaprosić na mojego bloga z opowiadaniami One direction. Mam nadzieję, że się spodoba i wystawisz szczerą opinię. Zapraszam.
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
Chętnie wpadnę,przeczytam i zostawię komentarz;D Co do tego powiadamiania,jestem straszną sklerotyczką,ale postaram się o tym pamiętać ;)Wydaję mi się,że jeśli zaobserwujesz ten blog to kiedy będę udostępniać nowy rozdział on powinien ci się pokazać na blogerze, w liście czytelniczej
Usuńxx
Dobrze ze nie byla dlugo zla na Nialla < 3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie twój blog i to jak piszesz wszystkie rozdziały :)
zapraszam : wildworld69.blogspot.com/
hej, na http://breath-feeling.blogspot.com/ pojawili się właśnie bohaterowie. jest to nowo otwarty blog dlatego serdecznie zapraszam. pozdrawiam i życzę miłej nocy ♥ - Tibia
OdpowiedzUsuń36 year-old Technical Writer Esta Kinzel, hailing from Thornbury enjoys watching movies like The Derby Stallion and Amateur radio. Took a trip to Ha Long Bay and drives a Ferrari 250 GT SWB Berlinetta Competizione. przeczytaj artykul
OdpowiedzUsuń