Muzyka
* z perspektywy Niall'a*
Westchnąłem głośno i wkroczyłem niepewnym krokiem do pokoju przyjaciela nie pukając.Szatyn siedział na łóżku wpatrując się w swoje dłonie i cicho łkając.
-Możemy pogadać?-zapytałem,a chłopak dopiero wtedy mnie zauważył,otarł mokre policzki i niemrawo się uśmiechnął.
-Musimy-odparł sucho. Poklepał miejsce koło siebie,gdzie szybko się dosiadłem.
-Stary ja naprawdę nie wiem co ja ci zrobiłem...-powiedziałem nie patrząc na niego.
-Ty Niall ? Nic,zupełnie nic,po prostu nie chcę żeby znowu ktoś ją zranił.Za wiele już wycierpiała-mruknął.
-Uważasz,że ją skrzywdzę? -warknąłem poirytowany,co jak co,ale myślałem,że Loui wie jaki tak naprawdę jestem.Nic nie odpowiedział.Wszystko było jasne.
-Myślałem,że jesteśmy przyjaciółmi...Myślałem,że mi ufasz Tommo-stwierdziłem opuszczając jego sypialnię,trzaskając przy tym drzwiami.Czułem się źle?Sądziłem,że rozmowa z nim wszystko załatwi,znaliśmy się już 2 lata,dla niektórych to niewiele,ale dla mnie te 24 miesiące były jak wieczność.Nigdy nie poznałem tak wspaniały ludzi,a teraz? Teraz było krucho,ja i Louis byliśmy przyjaciółmi,ale jeśli on mi nie ufał,myślał,że chcę wykorzystać jego siostrę,to czy to miało sens? Na szczęście reszta mojego zespołu nie zareagowała negatywnie,a może to dopiero miało się stać.Może wspólnie zadecydują,że nie chcą mnie już widzieć na oczy,że nie jestem im już potrzebny? Tego bym nie zniósł.Zbiegłem na dół do kuchni, przetrzepałem lodówkę i szafki w poszukiwaniu czegoś co mogłoby mi pomóc,nie chodziło mi tu o alkohol,czy jakiś leki na uspokojenie.Wreszcie znalazłem przedmiot mojego pożądania.Ogromny słoik XXl wypełniony po brzegi nutellą.
-Nialler co ty robisz?-zapytała Eleanor,a ja o mało co nie upuściłem moich ukochanych łakoci.
-Nic.Muszę odreagować-mruknąłem i podreptałem na taras. Zasiadłem na wiklinowym,starym fotelu i zajadałem swoje smutki czekoladą.Było mi cholernie zimno,palce mi zdrętwiały,a na całym ciele miałem gęsią skórkę.Z mieszkania dochodziły odgłosy awantury,pewnie Lottie znowu kłóciła się z bratem,albo z Fizzy.Po moich policzkach popłynęły dwie słone łzy.A jeśli to wszystko przeze mnie? Jeśli oni plują sobie w brodę,że mnie poznali,że zapisali do grona członków swojej rodziny,jakby nie patrząc byliśmy jedną,wielka rodzinką.Jeśli ona znowu wypłakuję się w poduszkę,jeśli on znowu cicho łka ukryty przed światem?Och..Jaki ja byłem żałosny,sprawiałem moim bliskim same kłopoty.Sięgnąłem ręką do dziury w siedzeniu,wygrzebałem paczkę fajek i zacząłem obracać ją w dłoniach.Wyciągnąłem jednego papierosa i włożyłem go sobie do ust,drżącymi dłońmi chwyciłem zapalniczkę,rozmyśliłem się jednak,zmiąłem szluga i cisnąłem nim gdzieś daleko.Spróbowałem drugi raz,tym razem już mi się udało,zaciągnąłem się i wypuszczając dym zacząłem mocno kaszleć,nikotyna drapała mnie w gardło i nie sprawiało mi to żadnej przyjemności.
-Nie rób tego.Nie warto -usłyszałem głos Malik'a,podszedł do mnie,wyciągnął papierosa z moich ust i zgasił go w popielniczce,leżącej na parapecie.
-Czyje to ?-zapytał wskazując na paczkę,którą trzymałem na kolanach.
-Charlotte-wychrypiałem,a on zachichotał.
-Palenie ci nie służy.
-Chciałem spróbować,łudziłem się,że to mi jakoś pomoże.....-mruknąłem.
-Niall wiem,że jest ci trudno,ale musisz to przetrzymać,a później będzie już tylko lepiej.-stwierdził ,a ja mocno go uściskałem.
-Kocham cię bracie
-Ja ciebie też blondasie-poczochrał moją czuprynę i zniknął za oszklonymi drzwiami.
Zamarznięty wróciłem do środka. Ruszyłem do pokoju z zamiarem ubrania jakiegoś grubego swetra i ciepłych skarpet.Minąłem łazienkę i nagle poczułem jak ktoś szarpie mnie za rękę i wciąga do środka ubikacji.Charlotte.Uśmiechnąłem się szeroko i zatopiłem się w jej pełnych,malinowych ustach.Blondynka odwzajemniła pocałunek.Przygwoździłem ją do ściany i dalej całowałem.Jedną dłonią gładziłem jej policzek,a drugą trzymałem wokół pasa,ona zaś wplatała ręce w moje włosy i drapała delikatnie po karku.Oderwaliśmy się od siebie głośno oddychając.
-Kocham cię -szepnąłem.
-Ja ciebie też.
-Gadałeś z Louisi'em? -zapytała wpatrując się we mnie pięknymi,dużymi,niebieskimi oczami.
-Tak i nic dobrego z tego nie wynikło.
-Musi nas zaakceptować,w końcu zrozumie,że popełnia błąd-odparła,a ja przyznałem jej rację.
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Lott! Jedziemy na kręgle! zbieraj się-krzyknęła mała Daisy.Odetchnąłem z ulgą.
-Okej,zaraz będę gotowa -odkrzyknęła.-A teraz wyjdź,chcę się przebrać.
-A nie mógłbym zostać..?-zrobiłem maślane oczka,a ona wybuchła śmiechem.
-No już,zbieraj się-zaczęła mnie wypędzać,ukradłem jeszcze jeden mały całus i wyszedłem szeroko uśmiechnięty.Uśmiech zniknął od razu z mojej twarzy,kiedy na korytarzu zauważyłem rozgniewanego Tomlinsona.
-Co wy tam robiliście?-warknął szarpiąc mnie za koszulkę.
-Spokojnie Tommo,my tylko rozmawialiśmy-oznajmiłem,a szatyn puścił mnie i odwrócił się napięcie.
-Za 10 minut.Na dolę.-powiedział i zniknął.Dlaczego tak musiało być, z jednej strony byłem szczęśliwy,miałem ją,a z drugiej byłem załamany,Lou mnie znienawidził,tylko,dlatego,że pragnąłem być przy Charlotte?Słyszałem wiele razy,że ludzie muszą wybierać między przyjaciółmi,a wybrankami swojego serca,ale nie przypuszczałem,że mi coś takiego się kiedyś przydarzy.Nie chciałem rezygnować z nikogo.Chciałem mieć oboje Tomlinsonów przy sobie,nie wyobrażałem sobie reszty mojego życia ani bez Lottie,ani bez Louis'a.
I will never win this game without you. Słowa piosenki idealnie pasowały do mojej sytuacji.Założyłem fioletową bluzę Harry'ego i białe adidasy przed kostkę,co prawda nie chciało mi się nigdzie jechać,ale może to mi pomoże się rozluźnić i odreagować,poza tym ona tam będzie.
________________________________________________________
Heeej:3 Mam nadzieję,że się spodoba.
-Stuknęło nam ponad 1200 wyświetleń,jestem taka dumna z siebie i z was.Chcę wam bardzo podziękować,bez was ten blog by nie istniał<3
-W przyszłym tygodniu mam 3 sprawdziany + kartkówkę,więc nie wiem czy coś się tutaj pojawi,możliwe,że tak jak dziś nabazgrze coś na szybko w piątek.
-Zaraziłam się miłością do Max'a .Jest fantastyczny i ma cudowny głos.
-Dodałam Mick'a do bohaterów,jeśli chcecie możecie zobaczyć jak ja sobie go wyobrażam:)
-Nasz Harold kończy dzisiaj 19 lat ,chociaż dla mnie zawsze będzie wiecznym 16-sto latkiem z burzą loków na głowie .Wszystkiego najlepszego staruchu ♥
Do następnego xx
Chodzi ci o "mojego" Maxa? Maxofobia się szerzy. Jak śpiewa "Suit and Tie" to wymiękam. A swoją drogą o co chodzi Louisowi. Przecież Niall to taki dobry chłopak. Chyba, ze jest wkurzony na siebie, że nie był przy siostrze i że Niall wkradł sie na jego miejsce i w ten sposób odreagowuję. Czekam na to co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńTak chodzi mi o Twojego Maxa.Jest wspaniały !
UsuńWiesz że uwielbiam jak piszesz. I szkoda że tyle nic nie dodasz. Bo czekam na nexty!
OdpowiedzUsuńuroki szkoły-.- Obiecuję,że postaram się napisać szybciej,ale nie wiem,czy coś z tego wyjdzie xx
Usuńjaki piękny <3 taka zakazana miłość...to cudowny pomysł.ale oby Louis w końcu ich zaakceptował i dał im swoje błogosławieństwo xD przepraszam,że komentuję tak rzadko ale to przez szkołę.staram się jednak wszystko nadrabiać. xxx
OdpowiedzUsuńDzięki:) Nic nie szkodzi,wiem jak to jest z tą całą szkołą,dużo nauki,zadań,sprawdziany....szkoda gadać. xx
Usuńkiedy znajdę wolną chwilę, zabiorę się za czytanie... wtedy dam znać co i jak ;) całkiem fajny blog.
OdpowiedzUsuńna naszym blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się trzeci rozdział. Dopiero zaczęłyśmy pisać, może cię zainteresuję <3 prosimy o szczere komentarze. xx, - Aileen, Jullie, Sam ♥