środa, 12 grudnia 2012

Rzodział 3

 Jeśli przeczytałaś skomentuj,dla Ciebie to kilka sekund ,dla mnie ogromna radość
Przewracam się na bok i czuję jak ląduje na czymś cholernie twardym , otwieram oczy i zaczynam nimi mrugać . Dopada mnie niemiłosierny ból głowy ,muszę zacisnąć mocno dłonie na ustach żeby  nie krzyknąć . Skronie mi pulsują , a z czoła spływa ciurkiem pot . Rozglądam się dokoła ,jestem u siebie w pokoju , leże na podłodze ,spadłam z łóżka (jak zwykle) .Czuję jak w moim żołądku zaczyna się coś przemieszczać a wczorajszy obiad podchodzi  mi do gardła . Pędem zbieram sie z  podłogi , kręci mi się w głowie , wpadam do łazienki i wymiotuję ,raz,drugi ,piąty dalej wzmagają mną okropne torsje , oddalam się od sedesu i opieram czoło o zimne płytki . I znowu kolejny napad wymiotów .
-Lottie to ty ? - słyszę głos młodszej o rok siostry .Nie odpowiadam ,nie jestem w stanie .
-Charlotte do cholery odezwij sie! - krzyczy Fizzy .
-Fel... ja -tyle tylko wypowiadam , nie jestem w stanie mówić ,a moja twarz znajduje sie na tyle blisko toalety że jeden gwałtowny rucha a zaliczę poranną kąpiel w sedesie . 
-Otwórz to do cholery ! -krzyczy brunetka a ja  wzdycham , po moich policzkach ciurkiem płyną łzy wszystko mnie boli ,począwszy od żołądka po cholerną głowę .
-Idę po  mamę -słyszę że jest nieco zaniepokojona . Czuję jak z mojego nosa wypływa ,świeża ,czerwona krew . Z zamkniętymi oczami , ręką w ciemno szukam rolki papieru toaletowego ,urywam sporo "listków " i przyciskam do nosa .
-CHARLOTTE OTWÓRZ ! - Jay wali ręką  ,chcę jej odpowiedzieć ,ale z mojego gardła wyrywa się tylko cichy jęk .
-Sama tego chciałaś idę po Louis'a on otworzy te przeklęte drzwi -słyszę jak kobieta odchodzi ,to chyba nie najlepszy moment ,żeby mój już teraz nienawidzący mnie brat oglądał mnie w takim stanie , ani on ani nikt inny .
 [ z perspektywy Louis'a ]
Jemy spokojnie śniadanie , wszyscy w 7 , Daisy i Phoebe już dawno w szkole ,a Felicite zaraz wychodzi.
-Mamo pójdę tylko umyć zęby i już jestem gotowa ,zawieziesz mnie - pyta szatynka
-Jasne skarbie-odpowiada szeroko się uśmiechając mama ,a ja w duchu się pytam dlaczego moja buntownicza siostra nie ma takich kontaktów z mamą jak Fizzy , wzdycham , nic na to nie poradzę .
-To co dzisiaj robicie chłopcy - pyta rodzicielka .
-Idziemy do kina , jak odbierzemy małe ze szkoły a później do McDonald'a -odpowiada Niall z błogą miną na myśl o kilku hamburgerach , wielkiej pace frytek i kubełku kurczaków z KFC  ,które blondyn zawsze zjada . Szatynka wpada zmartwiona do kuchni
-Lottie zamknęła się w łazience i nie odpowiada .Wykurz ją  stamtąd -mówi udając gniew , nie wygląda na wściekłą , raczej na zaniepokojoną . Jay wstaje od stołu ,humor od razu sie  jej pogorszył .
-Boże ja już nie mam do niej siły - mruczę kiedy tylko matka znika mi z oczu -  co ona znowu wymyśliła .
-Nie dąsaj sie tak ,postaw sie na jej miejscu -mówi Liam , który jak zwykle chce załagodzić sytuacje .
-Sory chłopcy , mieliśmy odpocząć i świetnie się bawić ,a ten wyjazd raczej taki nie jest - było mi głupio , zaproponowałem że to do mnie przyjedziemy ,że będzie fajnie , pójdziemy  na imprezę z Felicite i Lottie , że po prostu będzie normalnie ,a tak nie było .
 -Stary czym ty się przejmujesz ,każdy ma jakieś problemy , nie powinieneś się na nią gniewać , poza tym nie jest tak źle ,od dawna tak dobrze nie spałem -poklepał mnie po plecach Zayn.Zrobiło mi jakoś tak cieplej na sercu
-Dzięki chłopaki ,nie wiem co bym bez was zrobił -posyłam im promienny uśmiech ,mam najlepszych przyjaciół na świecie .
-Loui skarbie mógłbyś przemówić siostrze do rozumu , zamknęła sie ,a Felicite musi skorzystać akurat z tej łazienki  -mówi dobitnie moja mama .
- Okey -wstaje od stołu , wyjmuję z szuflady nóż obiadowy i ruszam na górę w celu otworzenia ubikacji . Wtykam go w zamek i przekręcam w lewą stronę , słyszę charakterystyczne "pyknięcie " i naciskam na klamkę . Wchodzę do środka  z celem nakrzyczenia na Lottie ,ale tylko kiedy zauważam ją ,półprzytomną i zakrwawioną twarzą  opierającą się o sedes kucam przy niej i delikatnie łapie za ramiona .
-Charlotte co ci  jest ?-pytam szeptem , blondynka nie odpowiada tylko nachyla się nad ubikacją i wymiotuję , podtrzymuję ją  ,a włosy poprawiam w ciaśniejszy kucyk aby sobie ich nie pobrudziła .
-MAMO ! POMOCY ! -krzyczę , kiedy dziewczyna o mało co nie traci przytomności , odciągam ją od toalety ,opieram o ścianę , słyszę kroki kilku osób wbiegających po schodach . Szkarłatny płyn cieknie ciurkiem po jej twarzy i koszulce ,moczę ręcznik zimną wodą . Słyszę jęk . To mama wpada do łazienki .
- Boże co jej się stało -pyta przerażony Niall  .Przykładam okład do nosa  ,a drugi do czoła ,lodowata woda sprawia że się budzi .
Otwiera niezgrabnie jedno oko i znowu znajduje się z głową w sedesie
[ z perspektywy Charlotte ]
-Idźcie stąd -mówie na tyle głośno na ile mogę ,przyciskam jedwabny , teraz już czerwony ręcznik do nosa , a krwotok pomału ustępuję .
-Ale ....... -mówi mama .
-Dam sobie radę -szepcze  ,a oni wychodzą  , wstaje na chwiejnych nogach ,podpieram się o umywalkę.Torsie pomału przechodzą , ale żołądek daje o sobie znać .   Jęcze  na widok plam na twarzy i ulubionej koszulce ,z resztą jakim cudem mam na sobie właśnie nią , przecież wczoraj .......a zresztą czy to ważne , wczoraj wiele się wydarzyło . Ściągam ją niezgrabnie i wrzucam do kosza ,jestem pewna ,że na nic się już nie przyda , z nadzieją że leginsy da się uprać wkładam je do pojemnika na pranie ,bieliznę też . Chcąc pozbyć sie niemiłego zapachu wymiocin wchodzę pod prysznic , gorąca woda daje ukojenie  ,jednak obawiając się kolejnych napadów wychodzę szybko z kabiny ,owijam się ręcznikiem zakładając przed tym czystą i wygodną bieliznę .  Miotam wzrokiem łazienkę w poszukiwaniu czegoś do ubrania .  Znajduję w kącie męskie dresy  , biore je w dłonie , zdają się być czyste ,wciągam je na siebie ,zaciskam gumkę w pasie, są dobre pomijając ,że krok mam w kolanach .  Owijając się od pasa w górę wychodzę z łazienki i od razu kieruję się do mojego pokoju . Na łóżku leży Horan z laptopem na kolanach .
-Sorki ja tylko po bluzkę -mówię przepraszającym tonem
-Ja musze kończyć .Kocham cię .Pa ! -wysyła buziaczka do kamerkim a mnie coś ściska w środku .... on ma dziewczyne ? Mrugam zawzięcie oczami do których zaczynają napływać łzy , rozważam ucieczkę , ale chyba nie wyglądałoby to normalnie .
-Fajne dresy -mówi wstając z materaca  z szerokim uśmiechem ,którego nie można nie odwzajemnić
-Twoje ? - robi mi sie głupio  - Ja przepraszam po prostu ..
Blondyn wybucha śmiechem
-Nie musisz sie tłumaczyć , nie mam  nic przeciwko żebyś w nich chodziła , słodko wyglądasz - stwierdza .
-Dzięki - jestem pewna  że moje policzki przybierają różowy odcień .
- Jak się czujesz ? -pyta
-Słabo - oznajmiam z prawdą . Wyciągam czarną bokserkę z szafy ,  zrzucam z siebie ręcznik i szybko zakładam , blondyn lekko się rumieni co daje mi satysfakcję .  Czuję lekkie zawroty głowy , nogi uginają się pode mną , na szczęście blondyn zdąża mnie złapać . Bierze mnie na ręce  , a ja owijam dłonie wokół jego karku  , farbowane delikatne w dotyku i pachnące męskim szamponem włosy delikatnie otulają moje palce .
-Lepiej będzie jeśli zaniosę cię na dół , wolę żebyś nie była teraz sama ,widzisz co się z tobą dzieję - odparł Nialler schodząc ostrożnie po schodach i kładąc mnie na kanapie . Mama od razu znalazła się przy mnie i otuliła kocem .
-Co sie znowu stało ? -zapytała głaszcząc mnie po wilgotnych włosach .
-Zasłabła , akurat byłem w pokoju   no i przyniosłem ją tutaj -odpowiedział zmartwionej rodzicielce irlandczyk.
-Skarbię ja muszę lecieć do pracy ,już jestem spóźniona , Felicite pewnie też nie zdążyła na fizykę , trudno . Trzymaj się  ,dzwoń jakby coś ,ja się zwolnie i przyjadę  -rodzicielka pocałowała mnie w  czoło  i wyszła
-Błagam was dajcie  mi coś przeciwbólowego bo zaraz eksploduje -  poprosiłam chłopców , którzy usiedli obok mnie . Tommo razem z Malik'iem  popędzili do apteczki ,przynieśli krople na ból brzucha i tabletki .
-Masz . Na pewno się przyda - mulat wręczył mi dużą zieloną miskę . Wszyscy siedzieli i wpatrywali się we mnie .
-Mam teraz rozumieć że będziecie siedziec i się gapić jak rzygam  ,tak ?-popatrzyłam na nich z byka .
-Mogłabyś nam wytłumaczyć dlaczego jesteś w takim stanie -zapytał Loui  ,a jego twarz nabrała surowości .
-Louis błagam cię nie zaczynaj ,nie mam siły na kłótnie dobrze -powiedziałam nie mogąc patrzeć w jego oczy . Prychnął
-Gdybyś wczoraj się nie schlała jak świnia i nie wiadomo co zrobiła to wszystko byłoby w porządku -stwierdził .Tego było już za wiele .
- Czyli uważasz że się puszczam tak ?! -krzyknęłam na niego ze łzami .
-Na to wychodzi - jego ton był okropny ,kpiący i surowy,zero współczucia troski .
-Lou ,ona musiałaby to zrobić ze mną ...... -powiedział Niall . Popatrzyłam na niego zdziwiona , reszta też .
-Ona nie poszła z nikim do łóżka , to ja odebrałem ją z baru i grzecznie odprowadziłem do domu .-oznajmił Horan . A mi kamień spadł z serca ,przez chwile uwierzyłam w słowa mojego brata , przecież mogły być prawdą , ja nic nie pamiętałam ,a człowiek po alkoholu jest w stanie zrobić wiele rzeczy .
-Na przyszłość Tommo pomyśl zanim nazwiesz swoją siostrę dziwką -powiedziałam do niego i pobiegłam na górę . Zamknęłam się w pokoju , rzuciłam na łóżko i płakałam . Czułam sie jak wrak ,skoro najważniejsze osoby w moim  życiu : Mama, tata,brat ,siostra ,mnie nienawidzą to po co ja żyje ,po co sie staram wszystko odkręcić  , co ja tak na prawdę zrobiłam ? Chlipiąc cicho w poduszkę zasnęłam .
***
Obudziło mnie pukanie do drzwi .
-Odejdź -mruknęłam zachrypniętym głosem .
-Lottie skarbie otwórz - usłyszałam miły i dziewczęcy głos .
-Eleanor ?
-Tak to ja otwórz chce się z tobą przywitać - powiedziała dziewczyna mojego brata , z którą miałam bardzo dobry kontakt  . Podbiegłam do drzwi , przekręciłam zamek , otworzyłam je i rzuciłam się w ramiona ślicznej brunetki .
-Boże El jak ja cie dawno nie widziałam -wtuliłam się w nią mocniej
- Tak , ja też za wami tęskniłam ,całe pół roku się nie widziałyśmy - oznajmiła z uśmiechem Calder , odczepiłam się od niej  i przyjrzałam się jej . Ubrana   była jak zwykle elegancko i stylowo .
- Jak się czujesz  ? -zapytała .  A do mojej głowy zaczęły od razu wracać momenty kłótni i słowa Lou .
-Ej mała co jest ? Aż tak źle ,słyszałam że nieźle zabalowałaś a później cały ranek spędziłaś na rzyganiu  , ale wątpiłam że to prawda  , na pewno wszystko okey ? Może lepiej będzie jeśli pojedziesz się przebadać hm?- stwierdziła , z czego wynikało,że nie wie o mojej kłótni z Louis'em , a może to i lepiej .
-Nie , wszystko w porządku  , mam po prostu kaca morderce i tyle - rzekłam  i razem z brunetką zeszłyśmy na dół . W salonie siedzieli wszyscy , mama , Fel , Day ,Ruda , Hazz , Li , Malik , Niall i Tommo .
-Och skarbie na reszcie wstałaś  , jak  się czujesz ? - Jay bacznie mi się przyglądała . Ona też o niczym nie wiedziała . Loui krążył wzrokiem po wszystkich , był wystraszony ? nie chciał żebym się wygadała ? może żałował ......
- Szczerze ?-szatyn wciągnął powietrze  , matka kiwnęła głową - średnio . Opadłam na kanapę koło bliźniaczek,które wtuliły się we mnie .
- Szkoda że się źle czujesz mieliśmy iść do kina i na lody i miało być tak fajnie -stwierdziła Phoebe
- A może tak .... hm ........poszłabyś z nami -zaproponowała Daisy .
-Prosimy ! -powiedziały chórkiem .
-No nie wiem,nie wiem -droczyłam się z nimi.
-Wiesz Charlotte jak wyjdziesz na świeże powietrze od razu poczujesz się lepiej -dodał wyszczerzając się Zayn mrugając do dziewczynek .
-Tak,ja też tak myśle -dodał Nialler  . W końcu zgodziłam się ,nie mogłam zepsuć takiego dnia moim ukochanym siostrzyczką ,w końcu od tak dawna nie wychodziliśmy nigdzie razem ,a ich radość była nie do opisania .
[ z perspektywy Louis'a ]
-Skarbie co się dzieję -zapytała Eleanor mocniej ściskając mnie za rękę.Postanowiliśmy,że do centrum handlowego przejdziemy się,spacer nikomu nie zaszkodzi,a Lottie mogłaby nie znieść spokojnie podróży samochodem .
-Nic ,martwię się o nią -mruknąłem,nie powiedziałem swojej dziewczynie wszystkiego,ale była to prawda,że bałem się o moją młodszą siostrzyczkę,zawsze byliśmy ze sobą zżyci,a teraz szkoda gadać ,nie chciałem obarczać El swoimi problemami ,źle postąpiłem oskarżając o wszystko Charlotte,ale nie mogę cofnąć czasu,chociaż bardzo chcę,muszę po prostu z nią pogadać i to szczerze, tak jak dawniej .
-Powiedzmy,że ci wierze .... a teraz nie smuć się,wiesz,że tego nie lubię -odparła uśmiechając się do mnie .
Od razu polepszył mi się humor ,a na moją twarz wpełzł szeroki uśmiech .
-Kocham cię Eleanor -zatonąłem w jej słodkich ustach . Dziewczyna zaśmiała się kiedy przysunąłem ją bliżej siebie ręką błądząc po jej karku , zawsze miała tam gilgotki . Pogłębiłem pocałunek ,zapominając całkowicie,że jesteśmy w miejscu publicznym ,teraz miałem to gdzieś ,najważniejsze było dla mnie,że byłem tu z nią,moją ukochaną . Kiedy oderwaliśmy się od siebie patrzyłem na nią z uwielbieniem.Oblizałem usta  spoglądając na jej idealną figurę.
-Pragnę cię tu i teraz El -szepnąłem jej do ucha ,delikatnie przy tym je przygryzając .Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem ,po chwili szeroko się uśmiechając.
- Loui głuptasie mieliśmy iść na film .... Musimy ich dogonić -wskazała na oddalającą się coraz bardziej rodzinkę - wieczorem nadrobimy -puściła mi oczko i pociągnęła w stronę galerii .
***
[ z perspektywy Charlotte ]
Kino jak kino ,  denny film , zapach popcornu od którego miałam mdłości , jedyną rzeczą jaka mnie uratowała było to że mogłam przespać się z pół godzinki ,nie wiele ale zawsze coś . Przez prawie cały seans przyglądałam się mojemu bratu,pierwszy raz odkąd tutaj przyjechał widziałam go takiego szczęśliwego i bynajmniej nie była to moja zasługa . Wychodząc z sali miałam przyklejony na twarzy sztuczny,szeroki uśmiech .
-Wszystko okey ?-pytała mama ,która przypomniała sobie o moim istnieniu dopiero kiedy wydałam z siebie jęk wchodząc do Mcdonald'a .
-Jasne -odparłam ,chociaż wcale tak nie było,w środku czułam się jak wrak ,z resztą na zewnątrz też . Usiedliśmy przy ogromnym stoliku .
-Co chcesz  do jedzenia - zapytał blondyn ,który zbierał "zamówienia " od każdego .
-Wodę -wychrypiałam . Zadzwonił mój telefon .  Wstałam i odeszłam kilka kroków.
-Hej mała - usłyszałam głos mojego przyjaciela .
-Cześć 
-Co ty taka nie w sosie , imprezka się szykuję -byłam pewna że zatarł dłonie klaszcząc ,jak to miał w  zwyczaju robić . To jest to  , alkohol mi pomoże ,zawsze pomagał .
-Szkoda gadać . Gdzie i kiedy ? 
- Cindy znalazła jakiś klub w internecie , wyślę Ci adres sms'em 
-Jasne ,dzięki -rozłączyłam się i z nieco lepszym humorem wróciłam do rodzinki . Wszyscy kiedy już poopychali się hamburgerami wróciliśmy do domu . Dostałam wiadomość z adresem lokalu i o której mam się tam stawić . Miałam godzinę czasu , wystarczyło mi to ,nie szłam się tam zabawić ,tańczyć , tylko po prostu  się napić ,taki był mój cel  ,zapomnieć chociaż na chwilę  .  Założyłam  to  , do niedużej czarnej listonoszki wrzuciłam portfel , telefon i paczkę papierosów . Z lekkim strachem zeszłam na dół .
-Gdzie idziesz ?-zapytali chłopcy , a Jay pojawiła się w salonie z założonymi na piersiach rękoma .
- Wychodzę , umówiłam się z Mick'iem ,wrócę późno -oznajmiłam
-Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś ? nie pozwalam Ci nigdzie iść -matka była zdenerwowana i coraz bardziej zła .
-Bo wiedziałam jaka będzie twoja reakcja ,mamo  - stwierdziłam dobitnie . Kobieta prychnęła .
- A dlaczego ja ci zabraniam , znowu się upijesz , to jest ci to szczęścia potrzebne , tak ?  -warknęła .
-Widocznie tak -mruknęłam i wyszłam . Wsiadłam  do czekającej pod domem taksówki i zapaliłam papierosa. Po moim policzku zaczęły płynąć słone łzy , zaciągnęłam się czekoladowymi Black Devils'ami i poczułam jak drapiąca nikotyna rozchodzi się po moim gardle .Miałam nadzieję że ta impreza pomoże mi chociaż trochę,czułam się okropnie , na samą myśl o tych wszystkich problemach mam ochotę rozryczeć się -Przepraszam ale tu nie wolno palić -powiedział miło kierowca po 60-tce . Spojrzał na mnie i kiedy spostrzegł ,że płaczę stwierdził - A niech panienka pali -machnął dłonią
- Chłopak ? -zapytał
-  Mama , brat , chłopak -mruknęłam .
-Uuu . to rzeczywiście nie najlepiej ,ale niech się panienka nie martwi wszystko się ułoży , zobaczy panienka -oznajmił uśmiechając się do lusterka .
-Oby -szepnęłam .  Po chwili dojechaliśmy na miejsce . Zapłaciłam i wysiadłam . Klub był niewiarygodnie duży , przy wejściu ciągnęła sie długa kolejka , moi przyjaciele stali i gawędzili z jednym z ochroniarzy .
-O Luke,  a to Lottie  -przedstawił mnie Mick ,a ja uścisnęłam dłoń umięśnionego mężczyzny .
-Cześć .Wchodźcie śmiało -odparł wpuszczając nas od razu do środka . Było strasznie głośno , pachniało zapachem ,jaki lubiłam ,nie wiem czemu?Była to mieszanka różnorodnych alkoholi ,mocnych męskich perfum i tych słodkich damskich i było coś jeszcze czego nie potrafiłam zdefiniować ,to nadawało każdemu takiemu miejscu to coś ,bez którego nie dałoby się świetnie bawić . Od razu ruszyłam w stronę baru odłączając sie od moich towarzyszy ,usiadłam na wysokim ,czarnym skórzanym stołku i zamówiłam mocny alkohol . Piłam tak myśląc , co dawało mi kolejne powody to schlania się jak świnia . Pierwszym takim powodem był ojciec , od zawsze byłam ukochaną córusią tatusia,ale mój tato postanowił znaleźć sobie nową ,lepszą rodzinę , jego nowa żona jest może o 2 lata ode mnie starsza,a  wygląda jak rasowa dziwka,drugi powód-Loui,mój ukochany braciszek,który teraz mnie nienawidzi za to kim się stałam,brakuję mi go cholernie ,jego niewyparzonej twarzy,wiecznie śmiejącej się mordy, był moim najlepszym przyjacielem, a teraz nienawidzi mnie z całych sił,jestem tego pewna .Trzeci powód -mama i Fizzy z nimi sytuacja wygląda podobnie jak ta z Louis'em . No i czwarty powód  on wesoły,słodki blondyn,który nigdy nie zwróciłby na mnie uwagi,a ja głupia się w nim zakochałam. Dlaczego byłam tak naiwna i stworzyłam sobie jeszcze jeden ,cholerny ,krający serce na kilka części problem . Wypijam kilka kolejek . Nagle ktoś się do mnie dosiadł  i objął w pasie ,wyrwałam się i popatrzyłam z oburzeniem i pogardą na przystojnego bruneta,zapłaciłam rachunek i wyszłam na zewnątrz. Spojrzałam na  ekran mojego białego Blackberry , nikt nie dzwonił ,to dobrze ,chyba wreszcie zrozumieli ,że nigdy kiedy wychodzę sie napić nie odbieram . Piszę wiadomość do Cindy i Mick'a : " Zmywam się .Miłej zabawy "  i  zamawiam taksówkę , w duchu liczę na to ,że do domu znów odwiezie mnie uroczy 60-cio latek ,z którym miałam przyjemność już rozmawiać .Niestety nie , zamiast niego w żółtej taksówce zasiada kobieta , niewiele starsza od mojej rodzicielki . Wsiadam na chwiejnych nogach do pojazdu i widzę zażenowanie na jej twarzy ,jej głos jest szorstki zupełnie jakby była moją matką i chciała zrobić mi kazanie na temat picia alkoholu .Kiedy nasza podróż się kończy w duchu dziękuje bogu i nastawiam się psychicznie na kolejną awanturę  ,chcę zawrócić i wsiąść do taksówki i tej okropnej kobiety ,ale ona już odjechała z piskiem opon ,zapewne budząc wszystkich ludzi na całej ulicy . Przed furtką ściągam buty na obcasie ,żeby nie narobić hałasu . Z lekkim trudem wkładam klucz w zamek i muszę stwierdzić ,że drzwi są otwarte ,na moje nieszczęście , łudze się,że Jay po prostu zapomniała ich zamknąć ,albo,że specjalnie zostawiła je otwarte,bo martwiła się ,że nie wzięłam kluczy ,było to jednak mało prawdopodobne . Na palcach jak zwykle staram się przemknąć nie zauważona do mojego pokoju ,którym teraz jest salon, niestety jak zwykle mi sie to nie udaję . Z jednej strony nie jest tak źle nie ma mamy ,a ni Fizzy,z  drugiej owszem jest,na moim łózku ,czyt. kanapie siedzą El,Lou,Hazz,Li,Zayn i Nialler oglądając..Toy Story 3 ?!  na początku nie ogarniam co może robić siódemka całkowicie dorosłych ludzi o 3 nad ranem  wylegująca się na kanapie i oglądająca bajkę ,ale po chwili przypominam sobie,że Payne jest fanem Toy Story ,nie potrafię powstrzymać śmiechu,kiedy Lokers zawzięcie komentuję bajkę .
-Ups -urywam a wszyscy sie we mnie wpatrują . Nie wiem co powiedzieć. Kładę buty w przedpokoju i odwieszam kurtkę na wieszak .
-Hmm..Cześć -mówię po chwili totalnie nie wiedząc co robić . Louis prycha,patrzy na mnie wzrokiem seryjnego mordercy i wybiega z salonu , El za nim .
-Gratuluję ,znowu przez ciebie płakała -mruknęła przechodząc obok mnie -Louis ! zaczekaj ! -krzyknęła .
Znowu ? Kto ..? mama..?  Opadłam na kanapę i ukryłam twarz w dłoniach wybuchając płaczem,poczułam jak ktoś głaska mnie po plecach, przez moje całe ciało przeszły ciarki . Jaka ja jestem beznadziejna .
-Lottie nie płacz , wszystko będzie dobrze , zobaczysz - rozpoznałam głos blondyna i jeszcze głośniej zawyłam .
-Nie,nie będzie wszystko zjebałam,wszystko -powiedziałam przez łzy,roztrzęsiona zaczęłam szukać papierosów w torebce,jak na złość nie mogłam ich nigdzie znaleźć.
-Kurwa -warknęłam i rzuciłam listonoszką w kąt .
- Chcesz ? -Malik podsunął mi pod nos fajki . Pokiwałam głową  i poczęstowałam się jednym ,wyciągłam z kieszeni fioletowych rurek złotą zapalniczkę , odpaliłam i zaciągnęłam się mocno, nikotyna od razu wypełniłą moje gardło i płuca dając chwilowe ukojenie .  Starłam dłonią dalej płynące łzy i wypuściłam dym robiąc z niego kółeczka .
-Ty..palisz ? -zapytał zdziwiony Harry .
-Tak..wiem,że to szkodzi nie musicie mi mówić.. palę...kiedy mam problemy...a zdarza się to często ostatnio...one dają mi ukojenie..są chwilową odskocznią od tego wszystkiego -wydusiłam ,pierwszy raz to komuś mówiłam,nie licząc  Maji,zrobiło mi sie lżej..trochę lżej .
-Kiepska sprawa -mruknął mulat .
- Kiepska ?! to mało powiedziane ...-mruknęłam
-Charlotte na pewno wszystko się ułoży - oznajmił Li z delikatnym uśmiechem.
-Liam to tylko puste kłamstwa, już nic nie będzie tak jak dawniej ....postaw się na moim miejscu, pomyśl co ja czuję, mój tata był dla mnie autorytetem ,a ja byłam jego ukochaną córeczką ,a teraz ? znalazł sobie nową,lepsza rodzine ,nie odzywa się od 3 lat,nie dzwoni ,nie pisze,nic,kompletnie,dawniej nie był dnia kiedy byśmy razem się nie wygłupiali,teraz jest chujowo,cholernie chujowo, nie rozmawiałam z nim od  3 lat i 2 miesięcy ,rozumiesz, dawniej,kiedy telefon dzwonił łudziłam się,że to on ,że powie,że wraca,że żartował,że żałuje ,cokolwiek, teraz gdyby się tu zjawił wygarnęłabym mu jak bardzo go nienawidzę .Głupio mi to mówić..może uznacie mnie za egoistkę ,nie wiem może i tak jest , cholernie brakuje mi Lou , te ostatnie pół roku kiedy w ogóle nie mięliśmy ze sobą kontaktu były jak jeden wielki koszmar , ja zaczęłam imprezować , codzienne kłótnie z mamą ,Fizzy to wszystko doprowadzało do tego,że miałam coraz więcej powodów by sięgnąć po alkohol , powiedzmy szczerze,  w tym domu wszyscy mnie nienawidzą , każdy się na mnie zawiódł ,Jay ,Felicite , Tommo .Jedynie Daisy i Phoebe traktują mnie jak dawniej , nie wiem dlaczego ,im też dałam wiele powodów do tego aby mnie znienawidzić, może są za małe,nie rozumieją tego tak bardzo nie wiem ,cholera nic nie wiem -otworzyłam sie przed nimi,może popełniłam błąd ,ale musiałam się komuś wygadać . Poczułam jak po mojej dłoni spływają łzy , płakałam cały czas i nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy . Ktoś mnie objął ..Niall..wszędzie rozpoznam jego zapach , wtuliłam się w blondyna cicho łkając,tulenie się do kogoś na kim ci zależało było najlepszym lekarstwem na cierpienia i bóle,szkoda tylko,że ta osoba  nie miała o niczym pojęcia ...
______________________________________________________________
Co prawda są 3 komentarze ,ale tak na prawd jest tylko1 nie licząc mojej odpowiedzi i zaproszenia na bloga ,który czytam .   Ten rozdział średnio mi się podoba , mam nadzieję że wam jednak przypadnie do gustu . Proszę ,jeśli przeczytałaś napisz, co sądzisz o tym rozdziale ,wytknij mi jakies błedy,ja postaram się je poprawić.To wiele dla mnie znaczy ! Z góry dziękuję  
Następny rozdział 3komentarze , postarajcie się !
 Write soon xx

6 komentarzy:

  1. DOBRY JEZUUUU UWIELBIAM TWÓJ STYL PISANIA , TO OPOWIADANIE ,LOTTIE , WSZYSTKO TUTAJ JEST WSPANIAŁE ! <3
    nie mogę sie doczekać rozwoju akcji , do świętej Anielki ci ludzie są chyba ślepi jeśli nie sądzą tak jak ja i nie komentują . NO WEŹCIE SIĘ W GARSĆ .

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze,że wpadłaś na mojego bloga i dałaś namiar na siebie :) bardzo podoba mi się twoje opowiadanie,miałaś na niego pomysł i to najważniejsze.jeszcze nigdy nie czytałam bloga z perspektywy życia Lottie i mile mnie to zaskoczyło.z chęcią poczytam dalsze poczynania bohaterki,mam nadzieję,że szybko jej życie zmieni się na lepsze,chociaż mniejszymi kroczkami.jedna tylko moja uwaga,żebyś może zmniejszyła rozdziały bo te są bardzo długie a z doświadczenia wiem,że to czasem odpycha czytelników (piszę blogi i opowiadania już od jakichś 7 lat więc wiem co mówię,możesz mi ufać :D) no i też czasami nie pozwala na przeczytanie całego rozdziału za jednym zamachem i to szczególnie w okresie szkolnym kiedy wszyscy mają mało czasu.na prawdę bardzo mi się podoba i czekam na ciąg dalszy,jeśli możesz to informuj mnie pod moimi nowymi rozdziałami bo tam najczęściej zaglądam. pozdrawiam i życzę sukcesów! xxx :)

    ps.możesz też spróbować wyłączyć antyspam,to ułatwia komentowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki , dzięki :3postaram się dostosować do Twoich porad i jestem Ci niezmiernie wdzięczna , co do tego antyspamu jestem w tym kompletnie zielona i nie mam pojęcia jak się to robi,ale poszperam w necie i poszukam na to sposobu. Następny rozdział na pewno dopracuję i mam nadzieje ,że Ci sie spodoba ! :) Jeszcze raz serdeczna dzięki xx :D

      Usuń
  3. już teraz mi się podoba,nie musisz nic dopracowywać,wystarczy go skrócić! :) co do antyspamu to wystarczy wejść na bloggera,następnie w ustawienia,potem po lewej znajdziesz podstronę 'posty i komentarze' i tam dajesz 'Nie' przy weryfikacji obrazkowej ;* xx

    OdpowiedzUsuń