sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 5

 * 2 dni później *
Siedziałam znowu na tym samym twardym stołku,  w tej samej ciemnoszarej sali , w której zamiast jednej ściany znajdowała się szyba . Byłam w areszcie , tak , za głupią amfetaminę, która nie należała do mnie. Przesłuchiwano mnie już czwarty raz , a ja roztrzęsiona ,przerażona,zła, smutna znowu powtarzałam tylko ,że to nie moja wina,chyba nie muszę dodawać,że nikt mi nie wierzył. Do pomieszczenia wkroczył ten sam policjant , którego już nigdy więcej nie chciałam widzieć na oczy .
-Mam dla ciebie dobrą wiadomość ,sprawdziliśmy monitoring z dyskoteki,na której byłaś , w przybliżeniu widać jak mężczyzna wkłada ci coś do torebki -stwierdził pokazując mi zdjęcie -nie jesteśmy jednak pewni co to było,ale musimy cię wypuścić . Twoja rodzina już na ciebie czeka .
Wpatrywałam sie w niego jak zaczarowana, na reszcie ktoś w końcu zmądrzał.Na myśl,że opuszczę to okropne miejsce coś ściskało mnie w żołądku, była to chyba najlepsza chwila od dawien dawna , z drugiej strony jednak nie cieszyłam sie tak bardzo,Loui i mama tak po prostu przyjechali sobie po mnie , jak gdyby nigdy nic, a przecież to oni wezwali ta cholerną terapeutkę ,która w niczym nie pomogła,tylko doprowadziła mnie do płaczu i histerii a na sam koniec wsadziła do więzienia . Mimo wszystko nie potrafiłam być na nich zła. Znowu zakuto mnie w kajdany ,jakby to było potrzebne ?! Nie miałam ze sobą żadnych rzeczy osobistych, więc od razu z pokoju przesłuchań  postanowiono mnie wyprowadzić . Szłam tym cholernym,długim korytarzem  gdzie siedziały zapłakane kobiety , zdenerwowani mężczyźni i kilkoro dzieci, nie zabrakło także "bardzo miłych i uśmiechniętych " policjantów . Widziałam światło,dosłownie,zbliżaliśmy się do ciężkich,masowych drzwi , dziwiło mnie jednak czemu nigdzie nie ma  mojej rodziny ,może zapomnieli?! Sierżant otworzył wejście,prawie całkowicie zamknęłam oczy ,które musiały przyzwyczaić się do rażącego słońca,dopiero wtedy dopiero pozbyto się moich kajdanek ,nie robiąc tego zbyt delikatnie . Kiedy słońce schowało się za chmury  mogłam swobodnie rozglądać się ,myślałam ,że do domu pójdę z buta, ale na parkingu stała cała rodzina .  W pierwszym momencie chciałam sie rzucić  w ich objęcia, ale się powstrzymałam , przecież nie mogłam pokazać jak bardzo to przeżyłam . Naciągnęłam rękawy brudnej od tuszu i zasmarkanej bluzy i podeszłam do nich powoli .Matka pobiegła do mnie i mocno do siebie przytuliła , nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem .
-Skarbie ,przepraszam -kobieta głaskała mnie po plecach w celu uspokojenia.Oderwałam się od niej i niemrawo uśmiechnęłam ocierając bluzą mokrą twarz .
-Cześć -powiedziałam do reszty zgromadzonych i jako pierwsza wsiadłam do dużego vana , w którym wszyscy bez problemu się zmieścili .  Oparłam głowę o zimną szybę i zamknęłam oczy. Jedyne co wiedziałam w tym momencie to to,że nigdy w życiu nie tknę narkotyków,a osoby uzależnione będę omijała szerokim łukiem .Rozmowa się nie kleiła, szczerze mówiąc nikt nic nie mówił , tylko patrzył się w dziwny sposób na mnie , drażniło mnie to ,ale starałam się o tym nie myśleć , tylko odespać tą nieprzespaną noc .
-Co ci powiedzieli ? -przerwała cisze Fizzy .
-  Felicite nie przeszkadzaj siostrze -warknęła na nią Jay . Poprawiłam się na siedzeniu .
- W sumie to nie mówili nic tylko wmawiali  mi,że ta amfa była moja  ,  przy czwartym przesłuchaniu stwierdzili ,że przeglądali monitoring z klubu i widać jak ten gościu podrzuca mi coś do torebki,ale to nie oznacza ,że dalej jestem wolna, po prostu  musieli mnie wypuścić . - oznajmiłam
-A jak tam było ? -dopytywała . Westchnęłam.
-Ciemno , tak ciemno ... no i zimno ...... i tak , tak ..okropnie - nie umiałam tego opisać .-  I tak tam pewnie znowu trafie ,jak ten facet się nie przyzna, a wątpieby to zrobił , w sadza mnie na  3 lata  za kilak gramów amfetaminy ,które w dodatku nie należały do mnie,świetnie -mruknęłam a w moich oczach zamigotały łzy, nie było gorszego miejsca na ziemi  niż areszt w Doncaster ,przynajmniej dla mnie .
-Lottie przepraszam , to ja namówiłem mamę ,żeby zadzwoniła do tej kobiety ..-oznajmił Loui, który kierował samochodem -Jest mi cholernie...
-Skup się na drodze,pogadamy w domu -przerwałam mu . Szybko dojechaliśmy na miejsce ,jako pierwsza  znalazłam sie w domu . Wbiegłam do łazienki ,zrzuciłam z siebie brudne ciuchy i wskoczyłam pod prysznic , ciepła woda dała mi ukojenie i niestety skłoniła do myślenia . A co jeśli rzeczywiście trafię do więzienia?Zmarnuje sobie całe życie , w dodatku mojej rodzinie nie dadzą wtedy normalnie funkcjonować,chyba nie muszę tłumaczyć czemu...siostra znanego na całym świecie piosenkarza w kiciu, to chyba dobry temat na reportaż . Zaczną doszukiwać się drugiego dna, wymyślać niestworzone historie,mieszać w to wszystko Loui'ego i pewnie całe One Direction ,ale ja nie mogłam nic zrobić ,byłam bezsilna,wszystko teraz leżało w rękach policji . Nie chciałam o tym myśleć , kiedy tylko oczami wyobraźni widziałam siebie zakutą w kajdany w pomarańczowym kombinezonie,jakim zwykle nosili przestępcy w filmach , w jakieś obskurnej celi z grubą wytatuowaną kobietą zamkniętą za kilka zabójstw , po moich policzkach płynęły łzy,było to zarazem tak realne i nierealne jak nic wcześniej w moim życiu .  Wytarłam całe ciało puchowym ręcznikiem , założyłam dres ,tym razem własny  i ciepły sweter w Kubusia Puchatka, był strasznie milutki ,może trochę dziecinny ,ale nie przeszkadzało mi to . Wyszorowałam zęby , włosy związałam w  wysokiego kucyka . Następnie zeszłam na dół ,nie jadłam nic od kilku dni , mój brzuch dawał się we znaki i to bardzo głośno . Zeszłam do kuchni,gdzie mama krzątała sie przygotowując obiad .
-Pomóc ci - zapytałam . Kobieta spojrzała na mnie zdziwiona , po chwili  na jej twarz wpełzł ogromny uśmiech.
-  Moja dawna Charlotte wraca -Jay ucałowała mój policzek i  pokazała co mam robić  .Zaśmiałam sie cicho i wzięłam za obieranie warzyw ,które w ukryciu podjadałam .
-Gdzie wszyscy ? -doszło do mnie ,że jest za cicho,słychać było siekanie noży i ciche podśpiewywanie mojej rodzicielki ,czego  w normalnych warunkach na pewno nie byłabym w stanie usłyszeć .
-Wysłałam ich do sklepu  -oznajmiła
-Całą siódemkę ... - coś było w tym podejrzanego .
-Tak  ...
-Och.. dobra powiedzmy ze ci wierzę - wyszczerzyłam się i uściskałam ją . Wspólnie ugotowałyśmy  moje ulubione danie ,smaczne ,pożywne i nisko kaloryczne . Usiadłyśmy przy stole nie czekając na resztę rodziny , gdyż konałam z głodu .Bez problemu pochłonęłam dwie porcję .
-Skarbię jesteś na nas zła ? -zapytała Jay
-Nie mamo , ja pewnie postąpiłabym tak samo na waszym miejscu , cały ten czas zachowywałam się okropnie  ,przepraszam - wtuliłam się w matkę .
- Nie ma za co Lottie ,powiedz mi tylko dlaczego tak się działo
- Powiem ,ale nie teraz ,nie jestem jeszcze na to gotowa, obiecuję dowiesz się wszystkiego w swoim
czasie- oznajmiłam  . Trwałyśmy w tym uścisku dobrą chwilę , moje powieki rozbiły się coraz cięższe ,aż w końcu zasnęłam .
[ z perspektywy Louis'a ]
Czekaliśmy obładowani siatkami na parkingu szkolnym,byliśmy u prawnika i w Tesco ,znaleźliśmy najlepszego adwokata aż z Londynu ,który zgodził się przyjechać i reprezentować Charlotte w sądzie. Dziewczynki wybiegły z budynku .
- Gdzie Lott ? -zapytała zasmucona Daisy .- Dlaczego pozwoliłeś im ją zabrać do więzienia -krzyknęła uderzając mnie kilka razy pięściami w brzuch i wybuchła płaczem .
-Kto wam tak powiedział -Eleanor przytuliła ją i powoli uspokajała . Phoebe sięgnęła do plecaka, wyciągnęła jakiś kolorowy brukowiec i podała mi go . Na okładce znajdowało się zdjęcie , z całego tamtego wydarzenia , pod naszym domem stał samochód policyjny ,a Charlotte wyprowadzali z domu dwaj gliniarze w asyście tej  strasznej psycholożki  ,w drzwiach stała zapłakana Jay  ja i Niall.  Tytuł nosił nazwę : "Narkotykowa afera z udziałem siostry Louis'a Tomlinosn'a - członka najsławniejszego boysbandu na świecie i jego przyjaciela -Niall'a Horan'a . "   wkurzony zmiąłem gazetę i cisnąłem nią gdzieś daleko,  jak  mogli wypisywać takie bzdury ...oni nie mieli z tym nic wspólnego ,  zwłaszcza Nialler . Emocje we mnie buzowały ,miałem ochotę pojechać do tego wydawnictwa i rozwalić szczękę temu dziennikarzowi , który to opublikował .Musiałem jednak wytłumaczyć wszystko siostrą ,ale nie byłem w stanie.
-Zróbcie coś -mruknąłem do chłopaków .
-Chyba nie wierzycie w te kłamstwa, Lottie ,Niall i narkotyki ??Dajcie spokój , takiej bzdury dawno nie czytałem - stwierdził Liam ,a one rozweseliły się nieco .
-To jak wytłumaczycie to ,że jej nie było od dwóch dni i nadal nie ma - Day była nieugięta .
- I tu się mylisz sweetheart ona siedzi w domu z wasza mamą i czeka na was-oznajmił Zayn a one pisnęły z radości .
-To co w drogę ! - krzyknął Niall - Charlotte przybywamy .  Zrobiliśmy wspólnego niedźwiadka, podziękowałem chłopakom i ruszyliśmy do domu .
-Czas zapuścić bita . Dj Malik wie co mówi - mulat włożył płytę to radia ,już po chwili rozbrzmiały pierwsze dźwięki Live While We're Young . Całą podróż śpiewaliśmy piosenki,nasz  najnowszy singiel i te z Up All Night. Uśmialiśmy się po pachy i  nadal wrzeszcząc i fałszując wpadliśmy do domu .  Uciszyliśmy się kiedy zobaczyliśmy  Jay trzymającą na kolanach śpiącą blondynkę .
-O boże co sie stało ? -zapytałem przerażony . Mama wybuchła śmiechem .
-A co to już matka nie może poprzytulać się z córką -odparła .
Poczułem ,że pomału wszystko zaczęło się układać .
________________________________________________
  Proszę o komentarz 
Mam nadzieję ,że wam się podoba , nie robie już tych " szantaży " typu  3 komentarze = następny rozdział ,uznałam ,że wymuszanie na czytelnikach nie jest dobre ,wiec jeśli się komuś podoba niech zostawi po sobie ślad ,jeśli nie chce  to nie ,proste .
Nareszcie przerwa świąteczna ! Będzie więcej czasu na  pisanie ! :)
Do następnego ;3

1 komentarz:

  1. nie ma to jak czytać dobre opowiadanko w Bożonarodzeniową noc przy blasku choinki ^^

    OdpowiedzUsuń