środa, 22 maja 2013

Rozdział 30

Heeeej kochane! Miałam zaczekać jeszcze do jutra,ale korciło mnie i dodałam rozdział dzisiaj.Trochę się przeliczyłam,pod rozdziałem28 nagrodziłyście mnie aż 14-stką komentarzy,więc sądziłam,że pod 29 będzie ich taka sama liczba.Jednak nie doczekałam się.Było ich mniej niż zazwyczaj i nie mam pojęcia czy to z mojej winy ich liczba zmalała.Mam cichą nadzieję,że raczej  nie ja zawiniłam.Wiem,że ostatnio troszkę Was zaniedbuję i posty nie są zbyt długie,ale bardzo się staram. Z czasem u mnie jest kiepsko,więc same wiecie jak to jest.Dobra,nie będę Was przynudzała.Mam nadzieję,że ten rozdział jednak przypadnie Wam do gustu i wracam do starej wersji szantażu.10 komentarzy=następny rozdział.
Do następnego kochane xx
P.S Zaktualizowałam bohaterów :)

* Z perspektywy Felicite*

Kręciłam się po pokoju.Zrobić to,czy nie?To pytanie krążyło mi po głowie przez calutką noc i dzisiejszy poranek.Wreszcie odważyłam się.Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam pod odpowiedni numer.
Gdy tylko usłyszałam sygnał chciałam się rozłączyć.Tłumaczyłam to sobie,że może nie będę mu przeszkadzać,bo jest zapracowany....ale w gruncie rzeczy po prostu się bałam.Zanim zdążyłam nacisnąć czerwoną słuchawkę odebrał.
-Halo?
Serce zadudniło mi w piersi,a głos uwiązł w gardle.
-Halo?
-Cześć Harry.-powiedziałam bardzo cicho,ale chłopak i tak mnie usłyszał.
-Hej Fizzy.Coś się stało?-zapytał.Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć,z jednej strony nic się nie stało,ale z drugiej....
-Feli?Jesteś tam?Wszystko w porządku?-dopytywał,gdy przez dłuższą chwilkę nie uzyskał ode mnie odpowiedzi.
-Tak-westchnęłam.- Chcę cię przeprosić Hazz.Za wszystko.Za to,że ci nie wierzyłam.Za to jak głupio się zachowywałam.Za to,że cię nie słuchałam-głos zaczął mi się łamać.-Bardzo mi przykro,Harry.
-Ale co się stało,mała?Ja się nie gniewam,powiedz mi tylko,czy coś się stało?-Loczek był coraz bardziej zdenerwowany.
Rozkleiłam się,w gruncie rzeczy bardzo przeżyłam to wszystko co zrobił Mick i miałam ochotę zapaść się pod ziemie.Kochałam go tak naprawdę za nic,nie był tego wart.Sprawił,że byłam szczęśliwa,to prawda,ale teraz było gorzej,dużo gorzej.
-Wiem już wszystko.Wiem jaki on jest.Wiem co zrobił Lottie,a mimo wszystko tak bardzo chciałabym by był ze mną teraz i powiedział,że to tylko głupi koszmar.Harry,kocham go i jestem skończoną idiotką.-wyjęczałam,łkając i pociągając nosem.Łzy lały się strumieniami po mojej twarzy,a oddech przyśpieszył.Jakim cudem mogło mi na nim aż tak zależeć,pomimo tego co zrobił?Kochałam go i nienawidziłam jednocześnie,czy to było w ogóle możliwe?
-Nie martw się,Fizzy.Dobrze,że przekonałaś się do czego jest zdolny.Wiem,że teraz nie jest ci łatwo,ale nie daj mu tej satysfakcji,nie pozwól by wiedział,że za nim tęsknisz.Zerwij z nim wszelkie kontakty i ignoruj go.Nie poproszę cię byś o nim zapomniała,bo to niemożliwe,ale obiecaj mi,że odpuścisz go sobie.Poznasz kogoś innego,lepszego-oznajmił,a ja w duchu podziękowałam Bogu za to,że nie obraził się na mnie,tylko był przy mnie i wspierał.Miał rację i to od samego początku.
-Przez pewien okres czasu myślałam,że jesteś palantem,Styles,ale cholernie się myliłam.-zaczęłam,a on zachichotał.-Dziękuję ci za wszystko.
Usłyszałam głos,bodajże mojego brata i jakieś szmery.
-Lou mnie wołał,muszę spadać.Trzymaj się.Możesz dzwonić do mnie zawsze i wszędzie.Pamiętaj o tym,mała.-oznajmił,a ja z stuprocentową pewnością mogłam stwierdzić,że gdy wymawiał ostatnie słowo wyszczerzył równiutkie zęby w szerokim uśmiechu,pokazując przy tym dwa urocze dołeczki.
-Jasne,duży.-zaśmiał się i rozłączył,a ja z nieco lepszym nastrojem spędziłam następne kilka godzin w łóżku.

* Z perspektywy Nialla*

Nie wiedziałem co mam robić.Bardzo mi jej brakowało,jak jeszcze nigdy dotąd.Chciałem wynagrodzić jej te wszystkie przykrości,pragnąłem tego tak bardzo mocno,że najchętniej zlikwidowałbym całe zło istniejące na świecie by była bezpieczna,ale nie mogłem.Nie byłem w stanie.Chciałem mieć ją przy sobie,ale jakaś bariera w środku hamowała mnie przed tym.Nie byłem jej warty,niczego się nie domyśliłem,a ona cierpiała.Nie powstrzymałem go,a on ją skatował i zastraszył.Nie byłem przy niej,gdy mnie najbardziej potrzebowała.
Nie miałem prawa nazywać się mężczyznom skoro nie potrafiłem zadbać o własną kobietę.
-Niall!Ruszaj ten tłusty tyłek!Zaraz mamy próbę.-krzyknął Liam,a ja pokiwałem głową i po raz ostatni przeglądnąłem tapetę w moim telefonie.Uwielbiałem na nią patrzeć.Lottie była taka piękna,wręcz idealna.Miała przecudowne,niebieskie,olbrzymie oczy,które okalały gęste,ciemne,długie rzęsy.Malinowe usta,które pasowały do moich niczym dwójka puzzli w jednej układance.Rumiane policzki.Gęste,długie,falowane,pachnące blond włosy,którymi mógłbym bawić się godzinami.Zgrabną figurę,nie była wcale chuda jak wszystkie te modelki,tancerki,czy Bóg wie kto jeszcze,lecz szczupła,nie wystawały jej obojczyki,a spodnie nie wisiały na kościach biodrowych.Po prostu wyglądała jak kobieta z krwi i kości.
Wstałem z kanapy i otworzyłem okno na oścież.
-Zayn!Jedziemy już!-zawołałem do Mulata,który jeździł na rowerze,wyraźnie nad czymś zamyślony.
-Co?-krzyknął,podnosząc głowę do góry i szukając mnie wzrokiem.
Wywróciłem oczami i prychnąłem.Każdy z nas łaził z głową w chmurach,coś było na rzeczy,tylko dlaczego nikt nie miał odwagi wyjawić swoich problemów.Co się takiego stało?
-Jedziemy już!-oznajmiłem,a on zeskoczył z czarnego bmxa i odstawił go tuż obok drewnianej ławki.Chwycił bluzę leżącą na stole i wszyscy w piątkę pognaliśmy do auta razem z naszą eskortom.

***
Praca w studiu była dosyć męcząca,ale zadowalająca.Każdy z nas cieszył się jak głupi,w końcu mogliśmy robić to co kochamy.Nagrywać własne piosenki,pisać własne teksty,koncertować,spotykać tak wielu cudownych ludzi.Towarzyszyły nam obawy,nie wiedzieliśmy czy nowa płyta tak samo jak pierwsza spodoba się fanom,ale naprawdę bardzo się staraliśmy.Teraz byliśmy o wiele bardziej doświadczeni i pewni tego,co chcemy przekazywać ludziom,więc w gruncie rzeczy było łatwiej.Jak na razie ukazał się pierwszy singiel z albumu TMH i wszyscy go pokochali,więc miałem taką cichą nadzieję,że z resztą piosenek będzie tak samo.

****
-Wychodzisz gdzieś?-zapytałem Liama,wstając z kanapy i ruszając na górę prosto do sypialni.
-Tak,jadę do Danielle-mruknął i uśmiechnął się szeroko,a w jego oczach zamigotały iskierki radości.-Trzymajcie się chłopaki!Do jutra.-dodał i wyszedł.Widział się z nią pierwszy raz od kilku tygodni,więc nie dziwiłem mu się,że nie czekał do rana tylko w środku nocy pojechał do jej mieszkania.
-Zostań z nami,Niall-poprosił Harry,kiedy wspinałem się po schodach.Zatrzymałem się zdziwiony i popatrzyłem na niego,marszcząc brwi.
-No..okej,ale po co?-podrapałem się po głowie.Czyżby Harold zatęsknił za naszymi braterskimi pogaduchami?
-Tak po prostu-odparł,a Lou i Zayn pokiwali głowami.Wepchnąłem się do środka i oparłem głowę o ramię Malika.
-Piękny,mogę cię o coś zapytać?- zagadnąłem,a on zjeżył się słysząc swoje przezwisko,nie znosił go,a ja dosyć często go używałem.-Tylko mów całą prawdę-dodałem,a on dosyć niechętnie zgodził się.
Nie wiedziałem jak zacząć,więc walnąłem prosto z mostu.
-No,bo wiesz,stary.Ostatnio jakiś taki przygaszony łazisz,no a ja się martwię o ciebie,te downy z resztą pewnie też,więc....co się stało?
Od razu zostałem zdzielony przez łeb za "te downy",co jakimś zaskoczeniem nie było.Normalnie oddałbym jednemu i drugiemu,ale teraz wpatrywałem się w profil bruneta z wyczekiwaniem.Podrapał się po brodzie i zaczął
-Pamiętacie jak byliśmy parę razy w X factorze w 2011 i 2012 roku i występowaliśmy w odcinkach na żywo?
Pokiwaliśmy głowami,w ogóle nie wiedząc o co chodzi.

*Z perspektywy Liama*

Powinienem być rano wyspany i wypoczęty,ale nie mogłem się powstrzymać.Musiałem się z nią spotkać.Tak dawno nie widziałem mojej kochanej Danielle,że aż dostawałem boleści brzucha na samą myśl,że za kilka minut stanę z nią oko w oko.Podjechałem pod jej kamienice,zaparkowałem i popędziłem na górę.
Moja księżniczka nie wiedziała o tym,że się u niej zjawię,więc byłem pewny,że jeszcze bardziej się ucieszy
Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i czekałem.Minutę,dwie,trzy.Zadzwoniłem drugi raz,ale nikt nie otwierał.Zakląłem i gdy już miałem wracać do samochodu drzwi otworzyły się.
-Co się dzieję?-wymruczała Dani,pocierając oczy piąstkami,a ja od razu wtuliłem się w nią.Objąłem ją mocno w talii i raz po raz całowałem w czoło,szepcząc jak bardzo ją kocham.Nareszcie mogłem ją do siebie przytulić i dotknąć.
-Liaś,co ty tu robisz?-zapytała,głaskając mnie po policzku i szeroko się uśmiechając.
-Tak bardzo tęskniłem,że nie wytrzymałbym do jutra-oznajmiłem całkiem szczerze i delikatnie ująłem jej twarz.
-Kocham cię Li-wyszeptała,kiedy złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.Muskałem jej pełne wargi,a ona mruczała zadowolona.Odsunąłem ją od siebie na moment i przyjrzałem się jej.Mogłem wpatrywać się w jej czekoladowe oczy godzinami.Przeczesałem jej kręcone,długie włosy palcami i zgarnąłem niesforny kosmyk za ucho.
-Wejdźmy do środka-chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do mieszkania.Zsunąłem trampki ze stóp i nadal nie puszczając jej dłoni dotarłem do niewielkiego salonu.Opadłem na kanapę,a dziewczyna zniknęła na chwilę w kuchni.Dopiero teraz zorientowałem się,że zbliżała się północ,a ona biedna i zmęczona po podróży na pewno spała,na co wskazywał także jej ubiór.Miała na sobie piżamę,spodnie w różową kratę i biały t-shirt
 związany na supeł na brzuchu.
-Tadam!-zmaterializowała się przede mną z butelką szampana w ręce.Wyszczerzyła się i podała mi alkohol,jak to przystało na mężczyzną otworzyłem butelkę i nalałem jej zawartość do kieliszków.
-Za nas?
-Za nas.

***
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że wróciłaś-wymruczałem,muskając jej ciepłą skórę na szyi,a ona przycisnęła moje usta do swoich.Nasze języki toczyły zaciętą walkę,a moje dłonie błądziły po jej talii.Chwyciłem ją jedną ręką pod kolanami,drugą otoczyłem jej plecy,a ona objęła mnie mocno za kark.Ruszyłem z nią do sypialni,unosiłem ją z łatwością,gdyż była bardzo lekka.Cały czas starałem się skupiać na drodze,ale jej usta błądzące po mojej twarzy w cale mi w tym nie pomagały.Po kilku sekundach dotarliśmy do pokoju.Dziewczyna pomogła mi otworzyć drzwi,a ja delikatnie położyłem ją na łóżku.W pomieszczeniu panował mrok,ale ja i tak doskonale widziałem jarzące się iskierki podniecenia w jej czekoladowych oczach.Łobuzerski uśmiech rozświetlił moją buzię,kiedy kusząco oblizała swoje wargi i przyciągnęła mnie bliżej siebie,ściągając moją koszulkę.
-Uwielbiam kiedy grzeczny i ułożony Liam zamienia się w bad boyaa-wymruczała,muskając moją szczękę językiem.Pomału zacząłem pozbywać się jej podkoszulka,kiedy zadzwonił telefon.
-Nie...-jęknąłem,a ona posłała mi przepraszający uśmiech,przelotnie pocałowała w policzek,zaświeciła lampkę nocną i odebrała.Opadłem na materac przysłuchując się jej rozmowie.
-Ale jak to?O czym ty mówisz?-zapytała kompletnie zdezorientowana.
-Wolniej.Nie rozumiem co bełkoczesz(....)Okej(....)Nie mogłeś poczekać z tym do jutra?(...)Jasne,nie gniewam się.Cześć-rozłączyła się i poirytowana rzuciła się na łóżko tuż obok mnie.
-Kto to był?-zapytałem,podpierając się na łokciu i przeczesując jej gęste loki.
-Tom,kumpel z zespołu.Mieli nam jutro z samego rana zrobić próbę,ale trenerka zlitowała się nad nami i dała nam wolne.A Tom jak to Tom,najpierw coś zrobi później myśli.-oznajmiła.
-A to nie ten facet,który próbował zaprosić cię na randkę,gdy stałem tuż obok?
Zmarszczyłem brwi,a ona zachichotała.
-Tak,ten sam.Jesteś zazdrosny?-nadal chichrając się pod nosem zaczęła układać moje dosyć krótkie włosy.
-Oczywiście,że jestem.-odparłem.Jak mógłbym nie być?Obcy koleś,który widuję się z moją dziewczyną częściej niż ja co po chwilę zaprasza ją do kina,na kawę,czy na kolację.W dodatku potrafi się ruszać i wygląda jakby ściągnęli go z okładki Armani'ego.
 -Och..daj spokój Li.Dobrze wiesz,że traktuje Toma tylko i wyłącznie jako kolegę.-stwierdziła i wtuliła się w moją klatkę piersiową.
-Wiem o tym,ale on widzi w tobie więcej niż tylko kumpele z pracy.
-Rozmawiałam już z nim o tym.Wszystko jest w porządku.Liam proszę idźmy już spać,jestem zmęczona.
Zgasiłem światło i ułożyłem się wygodnie na poduszkach,Danielle przytuliła się do mnie i palcami kreśliła jakieś wzorki na moim nagim torsie.
-Dobranoc kochanie.-ucałowałem ją w czółko.
-Dobranoc Liaaam.





7 komentarzy:

  1. Wreszcie, wreszcie, wreszcie rozmowa Felicite z Hazzą! <3 Omg, ile ja na to czekałam!
    Nie wytrzymuję już, oni MUSZĄ być razem.
    Rozdział jest nuivrfkdnutrvelmofkdnu9vrfomd! Brakuje mi już słów by opisywać Twoje dzieła. Naprawdę. Jesteś młoda, a piszesz jak osoba dorosła, tak lekko i wciągająco. Masz taki talent, że ja nie wypowiem! <3

    love-death-who-win.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam to wczoraj w nocy i komentarz nie dał się dodać.
    Z racji tego, że było to 2:00...( tak. wiem. Co ja robię o tej godzinie?!)
    Nie miałam już siły próbować.
    Tak więc... mój cały długi kom poszedł się (lekko pisząc) jebać.
    Nie rozpisuję się i napisze tylko, że
    jesteś nienormalnie perfekcyjna.
    Na pewno jesteś Ziemianką? Jakoś za bardzo Ci w to nie wierzę, bo
    na Ziemi( a tym bardziej w Polsce) nie am tak dobrych pisarek jak ty<3

    http://youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo, bardzo, bardzo, bardzo za nowy rozdział <3
    Powiem to kolejny raz, JESTEŚ GENIALNA.
    Ubóstwiam twój styl pisania, naprawdę.
    Jeżeli chodzi o komentarze, to jestem pewna, że to nie twoja wina. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. WSPANIAŁY I TYLE MAM DO POWIEDZENIA <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. jest jest jest <3 jest potęga! jeden z najwspanialszych blogów z jakimi zetknęłam się w całym moim życiu.kocham ten scenariusz i każde słowo,które od Ciebie wypływa :) dziękuję,że piszesz to opowiadanie! xx

    http://alwaysgleamofhope.blogspot.com/
    http://unusual-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawaj next'a ;** Bardzo proszę ^^ Czekam z niecierpliwością :) Kocham i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń