wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 21


♥ zdjęcie
Muzyka
* z perspektywy Felicite*

Powinnam czuć się szczęśliwa,problemy mojej siostry się rozwiązały,ale ja z niewiadomych przyczyn byłam zdołowana.Czy one do końca były takie nie znane? Trudno to stwierdzić.Byłam smutna,bo wszystko co mnie otaczało było jakieś chore i skomplikowane,a ja Felicite Louise Tomlinson musiałam dać sobie z tym radę,choć nie potrafiłam.Możecie stwierdzić,że jestem nienormalna,trudno,nie dbam o to. Jeszcze wczoraj mówiłam jak bardzo go nienawidzę,a już dziś każda komórka mojego ciała pragnie zaznać jego dotyku,moje oczy chcą znowu ujrzeć jego twarz,uszy usłyszeć ton jego głosu,chociażby jeden cichutki szept,a usta pragną jego warg tak zachłannie,że kiedy przymykam powieki widzę siebie przytulającą się do niego i nie wiem,czy to prawda,wspomnienie,czy też złudzenie.Nie mam pojęcia co się ze mną dzieję. Z tą perfekcyjną Fizzy,która ma ułożonych znajomych,dobre oceny,super kontakty z rodzeństwem.Jest pomocna,uśmiechnięta i życzliwa.Ale ja taka nie jestem,nie byłam,po prostu musiałam i nie wiem,czy nadal chcę udawać.Nie chcę zrzucać winy na moich rodziców,to otoczenie mnie do tego zmusiło,ale tylko po części.Większy wpływ na to miała moja chora psychika i chęć bycia lepszym,która za każdym razem aż błagała o kolejne wyznanie,bym później ja musiała to wszystko znieść i zwyciężyć,a potem usłyszeć słowa uznania.W takich momentach moje serce rozpierała duma,a mózg przegrzewał się od nadmiaru wiedzy do przyswojenia,emocji,a przede wszystkim myśli,które torturowały moją duszę,a raczej jej wrak.
-Feli śpisz? -usłyszałam cichy,zachrypnięty głos i w pierwszej chwili pomyślałam,że to Mick,ale gdy odkleiłam twarz od szyby w samochodzie ujrzałam uśmiechającego się delikatnie Harry'ego. Nawet nie zauważyłam jak podjechaliśmy pod dom,nie przeszkadzało mi ich głośne gadanie,byłam w innym świecie,potrafiłam się wyłączyć i zagrzebać w środku umysłu sprawiając,że byłam w czarnej dziurze sam na sam z moimi schizami i nikt i nic nie dało rady mi przeszkodzić.
-Nie-odparłam,w vanie zostałam już tylko ja i Loczek,reszta weszła już do domu,nie zwracając na nas uwagi.
-Coś się stało ?-ukucnął na przeciwko mnie i wpatrywał się we mnie z troską w oczach.
-Nie-opowiadanie ludziom kłamstw i zapewnianie,że wszystko jest w porządku miałam opanowane do perfekcji.
-Możesz mi zaufać-ciepły ton jego głosu i te zielone,ogromne oczy sprawiały,że miałam ochotę mu się wygadać,wypłakać w jego silne ramie,ale to nie było dobre rozwiązanie.Musiałam radzić sobie sama.
-Wszystko okej ,Hazz.Jestem tylko zmęczona-oznajmiłam siląc się na uśmiech.
-A właśnie,chciałem cię przeprosić,Liam mi powiedział,że niosłaś mnie do domu i położyłaś do łóżka,ja umh..dziękuję-mruknął,a ja zaśmiałam się cicho i zaczęłam mu opowiadać co się działo w klubie i w sypialni,kiedy musiałam mu opowiedzieć bajkę.
-Jaki wstyd..-uśmiechnęłam się pod nosem i poklepałam go po plecach.-Każdemu się zdarza,kiedyś ty będziesz musiał doczołgać mnie pijaną do domu -stwierdziłam,a on po raz kolejny zaczął mi dziękować i przepraszać.W końcu podnieśliśmy nasze szlachetne cztery litery,zakluczyliśmy samochód i ruszyliśmy pędem do domu ścigając się,jak można było się domyślić to Harry był szybszy i wygrał.Gdy przekroczyłam próg mieszkania nie było mi dane wyłożyć się w fotelu przed telewizorem,bo moje miejsce zajmował ktoś inny.
-Em....Dzień dobry-mruknęłam,kompletnie nie wiedząc co powiedzieć.Matthew,nowy facet mojej matki,och jak cudownie jest go znowu widzieć.....
Bardzo chciałam by Jay była szczęśliwa,ale przy boku taty! A nie przy kimś innym.Obydwoje zachowywali się jak nastolatki,on znalazł sobie młodszą,ona z resztą też samotna nie była,ale czy to było potrzebne?Byłam pewna,że nadal coś do siebie czują i zamiast zapomnieć o tym co złe i żyć dalej razem,chociażby spróbować to się na siebie boczyli i ojciec uciekł gdzie pieprz rośnie.Wiedziałam doskonale,że tata skrzywdził mamę,ale każdy powinien dostać drugą szansę.Nie pochwalałam tego co zrobił i tego,że nas zostawił,ale to mój ojciec i wciąż go kochałam.
-Cześć Fizzy-mężczyzna uśmiechnął się szeroko,wstał i uścisnął moją dłoń.
-W zasadzie to ja miałam iść sprzątać-stwierdziłam i pognałam na górę.Zwiałam jak zwykły tchórz,ale gdybym tego nie zrobiła na pewno bym mu wygarnęła co o nim sądzę.
Przebrałam się w wygodne ciuchy,założyłam czarną koszulkę z nazwą jakiegoś zespołu,którego fanem był rzecz jasna,Mick, z resztą była to jego własność,ale zostawił ją kiedyś u nas.Na moją twarz wpełzł delikatny uśmiech,a w oczach stanęły łzy.To było chore,nie mogłam nawet posprzątać,bo wszystko mi go przypominało.Byłam nikim bez niego,taka była prawda.Czułam się nikim,mimo,że miałam znakomitych przyjaciół,siostrę,brata,byłam samotna,bo wiedziałam,że już z nim nigdy więcej nie porozmawiam,nie przytulę się do niego.Nadzieja na lepsze jutro mnie opuściła.

*****
-Muszę to zrobić,nie wytrzymam-krążyłam po pokoju i kolejny raz dogłębnie przemyślałam mój plan.Musiałam,chciałam chociaż przez chwilę na niego popatrzyć,usłyszeć jego władczy ton głosu,dotknąć go.
Ubrałam się i zbiegłam na dół.Cała" rodzinka "grała w monopol,z wyjątkiem Charlotte,która powtarzała materiał przed najważniejszym sprawdzianem w całym jej życiu.
-Mamo,idę na noc do Lily -oznajmiłam-Mogę?
Posłałam jej nerwowy uśmiech,nie byłam mistrzem oszustwa,więc liczyłam,że Bóg się nade mną zlituję i kobieta się nie zorientuje.Byłam przygotowana na jakiś wybuch wrzasków,typu:"Dopiero teraz mi mówisz","Nigdy w życiu","Oszalałaś",ale ona zamiast wrzeszczeć popatrzyła na Matta,który kiwnął głową i odparła :Jasne,leć.
Zaskoczyło mnie to,po pierwsze: zgodziła się,po drugie:co do tego wszystkiego miał jej ten cały ukochany.Podziękowałam i postanowiłam się tym nie przejmować.Czekała mnie tylko kilku minutowa podróż i znowu będę przy nim.Obawiałam się jedynie,że nie będzie chciał mnie znać,nakrzyczy na mnie i wyrzuci za drzwi.Kiedy stanęłam przed domem państwa Starck'ów byłam przerażona,a dłonie mi się trzęsły,lecz nie zrezygnowałam.To było jedyne wyjście,byłam za blisko by odpuścić.
Zadzwoniłam dzwonkiem,moje serce biło jak oszalałe,drzwi uchyliły się,a Mick szeroko się uśmiechnął.Kamień spadł mi z serca.
-Wiedziałem,że przyjdziesz,wchodź-chwycił mnie za dłoń, a ja poczułam jak stado motyli obija się po moim brzuchu,machając zawzięcie skrzydełkami.Usiadłam na kanapie,a on ruszył do kuchni,po chwili wrócił z dwiema puszkami piwa w rękach.
-Trzymaj
-Mick,nie przyszłam tu się napić,chcę pogadać-stwierdziłam,a on usiadł tuż obok mnie,nasze ramiona się stykały,a jego spojrzenie przeszywało mnie na wylot.Wiedział jak na mnie działa,robił to specjalnie,co jednocześnie doprowadzało mnie do szału i podobało mi się .Miałam ochotę rzucić się na niego,ale najpierw musiałam z nim porozmawiać.
-O czym?-wyszeptał,muskając delikatnie moje ucho.Dasz radę Felicite!Dasz radę!Skup się !
-O tym,że mi się podobasz,że cię kocham,że pragnę być przy tobie,że bez ciebie czuję się jak wrak.Wiem,że jesteś skurwysynem i dupkiem,ale mimo tego chcę tu być-wybuchłam,ale niedane mi było skończyć,bo chłopak wpił się w moje usta.Całował zachłannie,rozchylił moje wargi,by po chwili nasze języki wspólnie odprawiały jakiś dziki taniec.Jego dłonie błądziły po moich plecach,nie pozostawałam mu dłużna i zaczęłam "badać" jego umięśniony tors.Chłopak wziął mnie na ręce i przy okazji pozbył się mojego swetra rzucając go gdzieś w kąt.Nie przestając mnie całować ruszył po schodach na górę do jego sypialni.Włączył muzykę,rzucił mnie na łóżko i przygwoździł swoim ciałem.Muskał ustami każdy milimetr mojej skóry,a ja wiłam się z rozkoszy.Przejęłam inicjatywę,pozbyłam się jego t-shirtu i zaczęłam całować jego klatkę piersiową i brzuch,zataczałam językiem jakieś wzorki na jego szyi,a on mruczał zadowolony.Po chwili pozbyliśmy się reszty ubrań,a także naszej bielizny.Szatyn po raz kolejny zachłannie wpił się w moje usta.
-Cause you make me feel like I've been locked out heaven- wyszeptał i wszedł we mnie,a ja krzyknęłam.Nasze oddechy przyśpieszyły,ruchy tym bardziej.Gorące pocałunki i głośna muzyka idealnie ze sobą współgrały.Jęki i krzyki odzwierciedlały rozkosz jaką zadawaliśmy sobie nawzajem.
-Kocham cię -krzyknęłam,kiedy byłam już u kresu wytrzymania,a Starck wyszczerzył się z satysfakcją.Wspólnie szczytowaliśmy.Obydwoje opadliśmy zdyszani na poduszki.
-Cause your sex takes me to paradise- wymruczał i złożył subtelny pocałunek na moich wargach.Wtem rozległ się dzwonek.
-Kto to może być ?-zapytałam,a jeśli mama się domyśliła...Nie,oby nie!
-Nie wiem,zaraz sprawdzę -odparł wstając,włożył bokserki i wyszedł z pokoju.
A miało być tak cudownie...

*Z perspektywy Nialla*
... zdjęcie- Ja odpadam-oznajmiłem nie mogąc wyrobić ze śmiechu.Wstałem z kanapy i postanowiłem sprawdzić jak idzie Charlotte.Wyszedłem na górę jak najciszej umiałem i zaglądnąłem do pokoju.
-Pieprzyć szkołę-mruknęła blondynka i opadła na stertę książek,zeszytów i notatek.
-Aż tak źle ?-zapytałem,a ona przerażona odwróciła się w moją stronę.
-Wystraszyłeś mnie-stwierdziła łapiąc się za serce.
Zachichotałem.
-Przytul mnnieee,nie mam siły-jęknęła opadając na łóżko.
-Z przyjemnością-rzuciłem się na materac koło niej i wtuliłem się w nią z całych sił.Leżeliśmy w ciszy,błogiej ciszy,nie potrzebowaliśmy słów,rozumieliśmy się bez nich doskonale.Zastanawiałem się jakim jestem szczęściarzem,wreszcie znalazłem sobie dziewczynę i to nie byle jaką!Byłem w niej zakochany i dopiero nie dawno sobie to uświadomiłem.Zawsze naszym spotkaniem towarzyszyły rozmowy,jakieś tajemnicze spojrzenia,uśmiechy,ale nigdy nie podejrzewałem,że przerodzi się to w coś takiego.
-Nad czym myślisz??-zapytała przygładzając moją blond czuprynę.
-O tobie,o nas -powiedziałem,zamykając nasze dłonie w uścisku.
- I ?
-Doszedłem do wniosku,że mam cholerne szczęście,że poznałem ciebie,wiesz?-odparłem,a ona zarumieniła się delikatnie i pocałowała mnie w czoło.
-Kocham cię Niall
-Ja ciebie też skarbie-przybliżyłem się do niej i popatrzyłem głęboko w piękne,niebiańskie oczy-Bardzo mocno - musnąłem delikatnie jej wargi,dziewczyna uśmiechnęła się przez pocałunek i oddała się pieszczotom.
Nagle poczułem wibrację na brzuchu,to telefon  Lottie się odezwał.
-Przecież to nie mój....-mruknęła wyciągając białe black berry z kieszeni-Ach,no tak, przecież to bluza Fel..-odebrała
-Lily?Halo?Przekaż Fizzy,żeby się nie martwiła,jej komórka jest w domu....
-Ale jak to?-jej twarz przybrała zaskoczony i surowy wyraz twarzy.
-Ach tak,jasne,dzięki Lil-rozłączyła się.
-Co jest grane?-zapytałem,a Pyśka westchnęła.
-Nic,muszę zawieźć jej ten telefon-przez jej twarz przebiegł cień zażenowania i niepewności,ale nie dopytywałem się o nic.Zaproponowałem tylko,że przejadę się z nią,ale grzecznie odmówiła.Wzięła kurtkę i wybiegła z pokoju.Zastanawiało mnie tylko jedno,dlaczego miałem wrażenie,że kłamała.
______________________________________________
Heeeeej ;* Rozdział nie jest najlepszy i od razu na wstępie chcę was przeprosić za wszelkie błędy i usterki.Jestem chora,bolą mnie zatoki,w przeciągu nie całych 12 godzin nędznego życia zużyłam 2 rolki papieru toaletowego,kaszle mnie niemiłosiernie,całą noc prawie przez to nie spałam,w dodatku dostałam jakiejś wysypki,która piekielnie piecze.Jestem pewna,że mam gorączkę,ale nie mam siły ruszyć tyłka i poszukać termometru,więc jak same widzicie moje zdrowie nie pomaga mi napisać coś sensownego .Muszę zacząć brać leki na odporność,bo jak tak dalej pójdzie umrę z powodu głupiej grypy.Jestem chora już 3 raz w przeciągu 2 miesięcy,ale staram się dla was kochane publikować w miarę szybko i w terminie.Mam nadzieję,że jednak wam się spodobało i przepraszam jeśli was zanudziłam.Na przeproszenie mam dla was takich dwóch Bogów:http://24.media.tumblr.com/0909d8f199dee9b924bcae6314b6acfb/tumblr_mipgkr7uWv1r79qmoo2_250.gif
Do następnego xx

8 komentarzy:

  1. O mój Boże. Czyli ktoś oprócz mnie tez słucha Sum41! Zabiję cie za tą akcję z Felicite. Ona. Ma. Być. Z Harrym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się boję <3 Superrrrrr *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mia Nina dobrze pisze!!;*♥

    agata-zdzisiu.blogspot.com

    youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :) Zostałaś nominowana do The Versatile Blegger Award :) Wszystkiego dowiesz się tutaj: jakkochatowroci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. najważniejsze jest zdrowie,jeśli nie masz siły to się nie męcz! :) a rozdział jest boski,niesamowite,że zdołałaś wymyślić coś takiego będąc chora! pokochałam bardzo mocno to opowiadanie i twój styl pisania.jestem ciekawa jak to będzie z tym Mickiem i czy cokolwiek ruszy między Fizz a Harrym. nie mogę się doczekać kolejnego xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez przypadek ''wpadłam'' na twój blog , i wiem że ten ''przypadek'' jest jednak dobry . Co do rozdziały , jest fenomenalny .Biorę , się za czytanie wcześniejszych rozdziałów .Pozdrawiam, i życzę weny.xx
    +Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpadłam przypadkowo na twój blog i opowiadanie nawet spodobało mi się. Masz ciekawy pomysł na fabułę i dobrze to wykorzystujesz. Niemniej jednak wyłapałam kilka błędów, co strasznie mnie irytuje. Najbardziej jednak nie podoba mi się to, że nie stawiasz spacji po znakach interpunkcyjnych. Trochę ciężko się to czyta. Niemniej jednak jeszcze kiedyś tu wpadnę. ;)
    http://trust-and-believe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń