czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 33

Witajcie kochane! Nawet nie wiecie jak mi to wszystko szybko zleciało,już 33 rozdział,a ja czuję się jakby zaledwie minął miesiąc,góra dwa,a nie 6.To już(może nie równe,ale jednak) pół roku z Wami.Jestem taka szczęśliwa,gdyby nie Wy nie byłoby mnie tutaj.W dodatku dobiłyście do prawie 14 tysięcy wyświetleń,za co bardzo dziękuję.Wielkie dzięki też za wzięcie udziału w ankiecie.Nie wiem kiedy zacznę publikować one shooty,ale na pewno stanie się to wkrótce.
Wciąż poprawiam i zaliczam oceny,więc same rozumiecie...:)

*Z perspektywy Zayna*

Denerwowałem się jak jasna cholera.Zaprosiłem Perrie na spacer i teraz siedziałem na ławce pod wielkim dębem w parku,czekając aż się zjawi.

Od popołudnia biegałem jak głupi po domu.Wziąłem prysznic,ogoliłem się,ubrałem,ułożyłem włosy i popsikałem się ulubionymi perfumami.Byłem gotowy godzinę przed czasem i później plątałem się jak zabłąkany kundel po mieszkaniu.Strach we mnie narastał.Zachowywałem się jak zakochany 14-latek,a przecież to nawet nie była randka.Edwards traktowała mnie jak kolegę,więc zaprosiłem ją na zwykły przyjacielski spacer.Nie miałem pojęcia czy nasza znajomość jakoś się rozwinie,ale bardzo tego chciałem.
Zauważyłem ją i uśmiech sam wkradł się na moją twarz.Wstałem,kiedy podeszła i delikatnie ją przytuliłem.Czułem rozchodzące się po moim brzuchu ciepło i przyśpieszone bicie serca.
-Cześć piękny-Perrie wyszczerzyła się i uderzyła mnie żartobliwie w ramię.Przewróciłem oczami,uśmiechając się pod nosem i udając naburmuszonego.
-Pezz dobrze wiesz jak tego nie znoszę-westchnąłem,a ona zaczęła się śmiać.
-Doskonale o tym wiem piękny.
Po raz kolejny użyła znienawidzonego przeze mnie przezwiska,więc nie mogłem jej po prostu odpuścić.Zacząłem ją gonić,blondynka ruszyła pędem przed siebie piszcząc,a ja śmiejąc się jak nienormalny pognałem za nią.
Jej zgrabne nogi pozwalały jej na nabranie coraz to szybszego tępa,a blond kosmyki fruwały na wietrze.Mimo,iż byłem nieco z tyłu z łatwością mogłem usłyszeć jej głośny śmiech.Przyspieszyłem,nie mogłem przecież jej nie złapać.Kiedy byłem tuż przy niej,obróciła się do tyłu,zachwiała i upadła prosto na mnie.Złapałem ją za ramiona,tak by nabrała równowagi.
-Dzie-dzięki-mruknęła,patrząc mi prosto w oczy.Niemal stykaliśmy się czołami,czułem jej unoszącą się z prędkością światła klatkę piersiową tuż na moim torsie,jej szybki oddech i kołaczące serce.
-Nie ma za co-szepnąłem,wpatrując się w jej hipnotyzujące,kryształowe,niebieskie tęczówki.Odgarnąłem opadające blond włosy za ucho i ucałowałem ją w czoło. Perrie uśmiechnęła się szeroko i ruszyliśmy dalej rozmawiając.

***
-Zayn!Przestań,błagam-krzyknęła Edwards turlając się ze śmiechu.
-Ale o co chodzi?-mruknąłem,a ona jeszcze bardziej zaczęła się śmiać,łapiąc za brzuch.
-Nie rób więcej takiej miny,bo się zsikam-oznajmiła,naśladując mnie.
-Daj spokój wcale nie robiłem żadnej głupiej miny!-stwierdziłem wywracając oczami,a ona znów zaczęła rżeć jak koń. Dołączyłem do niej i obydwoje wydając z siebie dziwne dźwięki walaliśmy się po trawie.Ludzie patrzyli na nas jak na wariatów,a dzieci wskazywały na nas palcami.Cały czas śmialiśmy się z siebie na wzajem,chociaż nie było ku temu powodów.
-Jesteś dziwna-oznajmiłem,kiedy jako tako się ogarnęliśmy.Zmachana blondynka oparła się o moje ramie i uśmiechnęła szeroko.
-Ty też-odparła wzruszając ramionami.-Przynajmniej nigdy nie będzie nam ze sobą nudno.-dodała skubiąc trawę i spuściła wzrok.
-Nawet wtedy,gdy będziemy parą starych dziadków po siedemdziesiątce?-zapytałem,a ona przytaknęła.
-Nawet wtedy.
image-Co powiesz na jakieś dobre jedzenie?-zaproponowałem,a ona zapiała z radość.Zerwała się jak oparzona i zaczęła odprawiać jakiś taniec radości,rapując przy tym.
-If you want it I'm gonna be Va Va Voom Voom
Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia z parku.Z uśmiechem na ustach przyglądałem się jej dziwacznym ruchom i wsłuchiwałem w piękny głos.
-If you got it you got you got that Boom Boom
-To gdzie idziemy?-zapytała,nadal nie puszczając mojej dłoni.Jej skóra była taka ciepła i delikatna....idealna.
-Znam fajną knajpkę.-powiedziałem i zacząłem ją prowadzić.

****
Rozmawialiśmy jedząc potrawkę z kurczaka.Przyłapywałem się na tym,że wpatrywałem się na jej usta,kiedy opowiadała mi o czymś.
-Malik!Słuchasz mnie w ogóle?-warknęła.
-Ja..ja po prostu...masz takie ładne usta-mruknąłem,a ona zarumieniła się.
-Nie wiem co powiedzieć...-szepnęła spuszczając wzrok i bawiąc się widelcem.Podobał mi się sposób w jaki na nią działałem.Cieszyło mnie to.
-Najlepiej mnie pocałuj.-oznajmiłem,a ona przybrała jeszcze czerwieńszej barwy.Była taka słodka,kiedy się rumieniła.
Nachyliłem się nad stolikiem i delikatnie musnąłem jej malinowe,wydatne usta.Ona zaś uśmiechnęła się,posyłając mi zalotne spojrzenie spod długich,czarnych rzęs.



* Z perspektywy Lottie*

Denerwowałam się i mimo tego,że tłumaczyłam sobie,że to przecież mój Niall,a nie jakikolwiek inny facet,nie dałam rady się uspokoić.
Po raz kolejny poprawiłam falowane,blond włosy do pasa i chwyciłam za torebkę.
-Kochanie,jesteś już gotowa?-Horan uchylił lekko drzwi od sypialni i zapytał.
-Tak.-odparłam,a on wszedł do środka.
-Wow,wyglądasz cudownie.-stwierdził z uśmiechem,lustrując mnie z góry do dołu.Czułam się nieco zażenowana,ale kiedy splótł swoje palce z moimi całując w polik,strach i wszystkie negatywne uczucia wyparowały.Pozostała sama radość i kołaczące z podekscytowania serce.
-Jedziemy?
-Jedziemy.
Wyszliśmy z domu,żegnając się z przyjaciółmi.Eleanor i Danielle posłały mi szerokie uśmiechy i uniosły kciuki w górę.
Taksówka czekała na nas przed ogrodzeniem.Niall podał kierowcy adres i odjechaliśmy.Oparłam głowę o jego ramie,a on położył swoją dłoń na moim kolanie.
-Cieszę się,że mi wybaczyłaś.-szepnął,posyłając mi ciepły uśmiech,który odwzajemniłam.
-Też się cieszę,że po tym wszystkim chcesz ze mną być.-odparłam,a on ucałował mnie w czółko.
Dojechaliśmy,Horan wyszedł jako pierwszy z samochodu,otworzył mi drzwi z drugiej strony i pomógł wysiąść.
Trzymając się za ręce weszliśmy do bogatej,pięknej restauracji.Potwierdziliśmy naszą rezerwację i kelner zaprowadził nas do jednego ze stolików,podając menu.
W środku było przecudownie.Ozdobny,gigantyczny żyrandol,mnóstwo kwiatów,cicha,nastrojowa muzyka,światła,bogato zastawione stoły i mnóstwo dodatków.
-Podoba ci się?-zapytał blondyn,drapiąc się po podbródku.Czyżby jego też zaatakowała trema?
-Oczywiście,że tak.Tu jest fantastycznie,skarbie-oznajmiłam,a on wyszczerzył się dumny ze swojego wyboru.Zamówiliśmy jedzenie i popijając czerwone wino wesoło gawędziliśmy.
-Danielle jest taka kochana.Od razu ją polubiłam-stwierdziłam z uśmiechem.
-Tak,Dani jest świetna.
-I Paul.On jest taki,taki śmieszny.-powiedziałam,a on wybuchnął śmiechem,kręcąc głową.
-Zasnęłam a autobusie,a kiedy on zaczął mnie budzić skopałam go.Wiesz jak mi później było wstyd.-mruknęłam,a on znów zaczął się chichrać.
-Jesteś taka urocza...-uśmiechnął się po raz kolejny.Uwielbiałam kiedy to robił.Kochałam się w jego
uśmiechu.Jego rumianych policzkach,aksamitnych blond włosach i pięknych oczach.
-Wiesz,że Zayn chyba się zakochał..-zagadnął,a ja pisnęłam z radości,klaszcząc w dłonie.
-Co ty gadasz?W kim?
-Znasz Little Mix?-odpowiedział pytaniem na moje pytanie.
-No pewnie,ale co to ma do rzeczy?-mruknęłam,chciałam wiedzieć,która dziewczyna jest tą szczęściarą.
-Spokojnie...-zachichotał,a ja zmiażdżyłam go wzrokiem.W między czasie kelner przyniósł nam pachnące jedzenie.Od razu zabraliśmy się za nie.
-Perrie Edwards.To w niej zakochał się Zayn.-oznajmił,a ja o mało co nie zakrztusiłam się z wrażenia.
-Nie lubisz jej?
-No co ty,jest świetna.Słyszałeś jak zaśpiewała If I Were a Boy?Szczena mi opadła.-stwierdziłam z entuzjazmem.
Rozmowa zeszła później na nieco ważniejsze tematy.Dowiedziałam się między innymi o tym,że chłopcy zaczynają trasę jesienią,a póki co będą nagrywać,nagrywać i jeszcze raz nagrywać.Oprócz tego jakieś wywiady i występy też się szykują.
 -Zostaniesz na całe wakacje?-Blondas zapytał,robiąc maślane oczka.
-Czy ja wiem.....
-Proszę.Wezmę cię do Irlandii,poznasz moją rodzinę,pojedziemy gdzieś do ciepłych krajów.Będę cię wszędzie ze sobą brał i rozpieszczał.Obiecuję.-oznajmił,a ja o mało co nie zaczęłam płakać ze szczęścia.Czy to możliwe,że taki opiekuńczy chłopak istnieje?
-Wiesz,że jesteś najwspanialszym facetem na ziemi?Jeśli będziesz spędzał ze mną dużo czasu na bank zostanę tutaj tak długo jak będę mogła.-odparłam,a on przysunął się do mnie i wpił się w moje wargi.

***
Zajadaliśmy się deserem cały czas rozmawiając.
-Chciałbyś zostać moją żoną,mieć ze mną dzieci ?Oczywiście to za parę lat,ale ja tak sobie myślałem,że pomimo tego,że nie znamy się długo wiem,że jesteś tą jedyną.-stwierdził,a ja zamarłam z wrażenia.Nie wiedziałam co mam powiedzieć.Byłam zaskoczona.
-Och...po co ja to mówiłem.Dobra,nieważne,zapomnij.-mruknął czerwieniąc się aż po czubki uszów.
-Nialler.-złapałam go za rękę.-Nie spodziewałam się,że po tak krótkim czasie wyznasz mi coś takiego,ale cieszę się,że to zrobiłeś.-pogłaskałam go po wierzchniej stronie dłoni i kostkach.
-Zatańczymy?-chłopak nie czekając na moją odpowiedź porwał mnie na mały parkiet,którego wcześniej nie zauważyłam.
Sure ain´t the first time, hope it ain´t the last time….When all the work is done, by the light of a setting sun we see what we´ve become…two of the lucky ones
For the very first time, there´s no words to be found. Open up our eyes…there was love all around
Objął mnie w talii,przysuwając jak najbliżej siebie.Ja zaś wtuliłam się w niego,oplatając rękami wokół szyi.Byłam na tyle niska,że z łatwością wtuliłam nos w zagłębienie jego obojczyka i delektowałam się jego obecnością.
Zauważyłam jak gdzieś w oddali błysnęło światło flesza i od razu powiedziałam o tym Niallerowi.
-Przyzwyczaisz się do tego.Nie chcę się ukrywać,nie będę uciekał.Niech sobie robią tyle zdjęć ile chcą.W końcu directioners powinny wiedzieć o tym,że znalazłem swoją księżniczkę.
Gdy po kolejnych kilku piosenkach usiedliśmy przy naszym stoliku Horan wyciągnął z kieszeni małe,czerwone pudełeczko w kształcie serca.W środku znajdowała się piękna srebrna bransoletka z szafirami.
 -Wszystkiego najlepszego kochanie-założył mi ją,a ja starając się utrzymać łzy na wodzy wtuliłam się w jego opięty jasnym t-shirtem tors.
-Dziękuję-szepnęłam mu do ucha,błądząc ustami wzdłuż jego żuchwy aż po samą szczękę,a on zaczął mruczeć z zadowolenia.Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka,a głos uwiązł mu w gardle.
Założył mi to cudo na rękę i uśmiechnął się szeroko.
-Pasuję pod kolor oczu.
-Nie musiałeś wydawać na mnie tyle pieniędzy.Miejscówka w tej restauracji musiała kosztować krocie,ta bransoletka z resztą pewnie też.-oznajmiłam.Nie chciałam by ktoś postrzegał mnie jako osobę,dla której liczą się tylko dobra matrymonialne.Ja taka nie byłam,dla mnie najważniejszy był Niall,a nie jego kasa.
-Kocham cię i kupienie ci prezentu zwłaszcza w urodziny to dla mnie ważna rzecz.Chce ci w każdy możliwy sposób udowadniać moją miłość.

* Z perspektywy Felicite*

Nie mogłam się przyzwyczaić do myśli,że nie ma z nami Lottie.W domu było jakoś tak  dziwnie....inaczej.
Na szczęście nie wyprowadziła się gdzieś nie wiadomo jak daleko,a  droga z Doncaster do Londynu nie była wcale taka długa.
Jako,że dzisiaj była sobota wyszłam na miasto ze znajomymi,no i oczywiście spotkałam się z Mickiem.Mój "chłopak" nadal nie miał pojęcia,że wiem o tym wszystkim,nie widywałam się z nim od jakiegoś czasu,więc myślałam,że się domyślił,jednak nie stało się tak.
Umówiliśmy się w parku.Tym razem to ja się spóźniłam,a on czekał na mnie znudzony siedząc na ławce i paląc papierosa.
Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się i wyrzucił niedopałek na trawnik.Podszedł do mnie i pocałował w usta,trzymając za policzki.Nie odwzajemniłam tego,jedynie zamknęłam oczy.
-Tęskniłem.-szatyn zdawał się nie zauważać mojej niechęci.
-Za mną,czy za seksem?-zaszydziłam,a on wpatrywał się we mnie zdziwiony.
-O co ci chodzi?-zapytał,a ja wzruszyłam ramionami.
-Pójdziemy na jakąś imprezkę?-zagadnął,a ja powtórzyłam czynność.
-Coś się stało?-Starck stawał się coraz bardziej zdenerwowany.Gdy po raz kolejny go olałam,złapał mnie za ramiona.
-Możesz zachowywać się normalnie do jasnej cholery.-warknął,szarpiąc mnie.
-Po co?Przecież nie warto.Po co mam przejmować się tobą skoro ty się mną nie przejmujesz?Po co mam się starać?Przecież tobie zależy tylko na dobrej zabawie.Nawet nie próbuj mówić,że to nie tak jak myślę.Po tym co zrobiłeś mi,a przede wszystkim Lottie powinnam rzucić się na ciebie i zabić własnymi rękami.Ciesz się,że mój  brat jest na tyle opanowany,że chodzisz jeszcze o własnych siłach po świecie.Jesteś śmieciem,jesteś nikim.-oznajmiłam patrząc mu zawzięcie w oczy.Byłam wściekła,w końcu mogłam wszystkie żale z siebie wyrzucić i nie zrezygnowałam z tego.-Powinieneś smażyć się w piekle za to ile osób,ile naiwnych dziewczyn skrzywdziłeś.Potrzebne były ci te dragi?Spierdoliłeś wszystko,gdyby nie one miałbyś przy sobie Charlotte i mnie.Miałbyś swoje przyjaciółki.A teraz co masz?Wszyscy cię nienawidzą,a prochy jedynie wyprały ci mózg.-wyszarpałam się z jego uścisku i uderzyłam go w twarz.
-Powinieneś umrzeć.-syknęłam i odeszłam,zostawiając go tam samego.To był definitywny koniec,było mi z tym dobrze,jednak tych wszystkich wspomnień z nim związanych nie dało się ot tak wymazać.Kiedy zniknęłam za rogiem i upewniłam się,że Starck mnie nie widzi,nie musiałam już kontrolować płaczu.Pojedyncze łzy spływały ciurkiem po mojej twarzy.Bolało mnie serce.Odeszłam od człowieka,który był dla mnie wszystkim i nikim jednocześnie.Odeszłam od człowieka,który skrzywdził mnie i uszczęśliwił zarazem.
Nie wiedziałam co myśleć i czuć,ale byłam pewna,że dobrze postąpiłam.
Kiedy jako tako się uspokoiłam usiadłam na krawężniku i zadzwoniłam do Harry'ego.Potrzebowałam go.
-Heeeeeeeeeeeeeeeej.
-Cześć Harry.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,że zadzwoniłaś. 
-Ja też się cieszę.Jak w pracy tak w ogóle?
-Świetnie,wkładamy całe serce w tą płytę i mi osobiście strasznie się podoba.A u ciebie jak?
Gadałaś z tym dupkiem?
-Tak.Przed chwilą.
-I jak ? 
-Chciałabym się do ciebie przytulić i wypłakać w ramię,mówiąc jak bardzo go nienawidzę.
-Nie martw się.Spotkamy się za niedługo,obiecuję. 
-Mam taką nadzieję.
-Musze już kończyć,zabieram Lux na spacer.Pełnie dzisiaj role jej niańki.Louise i Tom(rodzice Lux) pojechali na wesele,Liam jest z Danielle,Lou z Eleanor,Zayn też się zmył,a Niall i Lottie jak wrócą z randki będą mieli wolną chatę...
-Nie chcę wiedzieć jak ja wykorzystają.Trzymaj się Styles.
-Na razie Tomlinson.
Loczek rozłączył się,a ja nieco się rozchmurzyłam.
Wyobraziłam go sobie w roli niani i zaczęłam się śmiać.Chciałabym to zobaczyć...

6 komentarzy:

  1. Też chciałabym zobaczyć Hazz w roli niani :D
    Oh. Tak strasznie zazdroszczę Lux. Wychowywać się przy piątce przystojniaków.
    Coraz częściej uświadamiam sobie, że bycie młodszym ma duużo plusów.
    Mogłabym zamienić się z nią miejscem. Ustąpiłabym Felicite, a ona byłaby z Styles'em *.*

    Tak cieszyłam się na randkę Niall'a i Lott.
    Może jest też głównym bohaterem mojego opowiadania, ale nie dorównuję w ani 1% twojemu Horan'owi. Tym bardziej w tych ostatnich rozdziałach :) Mam cichą nadzieję, że wizja Irlandczyka o wspólnej przyszłości jak najszybciej się spełni.

    Nie wiem jak to robisz, ale nie jestem do końca przekonana o tym o kim jest to opowiadanie. Każdy bohater ma swoją historię.
    Harry i Fel, Niall i Lottie, a teraz jeszcze Zayn i Perrie, któży jak dla mnie są dla siebie stworzeni. Tak samo piękni i tak samo głupi :D

    Na zakończenie ponarzekam jeszcze trochę na pogodę, na szkołę, na oceny i na długość mojego durnego komentarza.

    Uhuhuhu... Nie ma szantażyku. Szkoda :C Na pewno rozdział byłby szybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zerrie <3
    Jaki romantyczny Nialler.. słodko *.*
    A tak poza tym to Harry niania hahahaha.
    Pięknie :*
    Czekam na spotkanie Fel-Hazza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Omomomomom *o* Rozdział świetny ;) Niall jest taki słodki, aww ;* Fajnie, że zaczęłaś też trochę pisać o Zerrie. Fizzy jaka ostra ;o Ale dobrze! Powinna być ze Stylesem. No nic dodać nic ująć do tego rozdziały. Horan tak słodko się rumieni, szczególnie jak powiedział Lott o rodzinie i dzieciach. Piszesz tak świetnie, że potrafiłam to sobie wyobrazić. Pozdrawiam ;*
    http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże,człowieku,co ty ze mną robisz? Jeszcze nigdy,przy żadnym opowiadaniu,nie uśmiechałam się tak do ekranu jak przy twoim! Masz naprawdę duży talent.
    Niall jest taki słodki...dokładnie taki jak ja sobie go wyobrażam.Mam nadzieję,że spotkam kiedyś chłopaka podobnego do niego,który będzie kochał mnie równie mocno jak on Lottie :)
    wiedziałam,że między Hazzą i Fizzy się coś święci! Pozostaje mi tylko czekać aż pojawi się jakiś wątek z nimi!
    No i oczywiście Zayn...kurde,ta Perrie to ma szczęście.Kiedyś nie przepadałam za nią,ale teraz dostrzegam to jak oni do siebie pasują.
    Cieszę się,że tworzysz tego bloga,dziękuję ;*

    http://www.alwaysgleamofhope.blogspot.com/
    http://unusual-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award.
    Więcej informacji tu: http://youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com/2013/06/2-liebster-blog-award.html
    Jeśli się w to nie bawisz, to z góry przepraszam.
    xx.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wciąga jak narkotyk :) z niecierpliwością czekam na nastepny, a w między czasie zapraszam na mojego bloga http://youdonotgobackto.blogspot.com/ Liczę na twoją opinie :)

    OdpowiedzUsuń