piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 32

Heeeeeeeej! <3
Pierwsza sprawa: muzyka Nie jestem pewna czy pasuje tutaj,czy też nie,ale chciałam ją dodać,bo naprawdę bardzo mi się spodobała.
Druga sprawa: Bardzo Was przepraszam.Pierwszy raz dodaje tak późno rozdział,ale znów pod poprzednim postem nie pojawiło się tyle komentarzy na ile liczyłam.Mam nadzieję,że to chodzi o brak czasu,a nie o to,że Wam się nie podoba.Postanowiłam,że skończę z szantażami i wszystko będzie po staremu.BARDZO,ALE TO BARDZO DZIĘKUJĘ OSOBOM,KTÓRE MNIE WSPIERAJĄ I KOMENTUJĄ.KOCHANE JESTEŚCIE PRZECUDOWNE! <333
Chciałam również przeprosić osoby,które zaniedbuję i nie komentuję tak często ich pracy jak przedtem.Bardzo chciałabym być na bieżąco i się staram,ale wychodzi mi to tak jak raczej marnie.
Wkrótce na pewno wszystko się ustatkuję,obiecuję.
Mam nadzieję,że Wam się spodoba.Liczę na komentarze.
P.S:Ankieta pojawi się dzisiaj wieczorem,zaglądnijcie i zostawcie po sobie odpowiedź,to dla mnie bardzo ważne.
Do następnego,kochane <3 xx


Uśmiechnięta wróciłam do domu. Ten dzień był taki normalny. Byłam z tego faktu mega zadowolona.Poszłam do szkoły,gdzie czekały mnie ostanie egzaminy.Trochę się podenerwowałam i ponarzekałam na rówieśników.Wyszłam na miasto z Cindy,z którą 4 godziny minęły mi zadziwiająco szybko.Pogadałyśmy,poplotkowałyśmy,trochę się porozklejałyśmy i nażarłyśmy się słodyczy.Dotarłam do domu i opadłam na kanapę.Zero jakichkolwiek niespodziewanych sytuacji,zero awantur,zero strachu,zero smutku.Czy mogłoby być lepiej?
        Mogło.
Niall nadal się nie odzywał,tęskniłam za nim strasznie,a nasza rozłąka nie trwała nawet tydzień.Ale skoro naprawdę potrzebował tego czasu to musiałam mu go,chcąc,nie chcąc ofiarować.Nie było to łatwe,ale czego nie robi się z miłości.Zaczęłam pomału wierzyć w to co mówili moi bliscy,skoro każdy z nich twierdził,że Niall za niedługo odpuści to nie pozostało mi nic więcej jak czekać na ten moment.Chyba,że sama powinna była przejąć inicjatywę?

***
Zeszłam na dół by się czegoś napić.Łażenie po domu w nocy jakoś nie specjalnie przyprawiało mnie o dreszcze,kiedyś bardzo bałam się ciemności,ale teraz w ogóle nie robiła ona na mnie wrażenia.W kuchni o dziwo świeciło się światło.Na palcach dotarłam pod drzwi i chowając się za nimi zajrzałam do środka.
ok I&#8217;m done making these kissing gifs for now. haha
enjoy~To co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg i to dosłownie.Potknęłam się o własne stopy i wylądowałam na brzuchu.Mama,która zasysała twarz Matta oderwała się od niego jak oparzona.On zaś rozluźnił uścisk i założył swoją koszulkę od piżamy,poprawiając przy tym kuse,kraciaste spodenki Jay.
-Ałć-syknęłam i pozbierałam się z podłogi.Zawstydzona dwójka wpatrywała się we mnie,a ja cicho chichotałam pod nosem.
-Ja....znaczy się....my-kobieta zaczęła się jąkać,a ja pokręciłam głową.
-Takie rzeczy robi się w sypialni,mamo.-zaakcentowałam ostatnie i pierwsze słowo.-Zwłaszcza kiedy pod twoim dachem mieszka czwórka dzieciaków.
-My...
-Idźcie już lepiej do siebie-odparłam z uśmiechem.To było dziwne.W końcu nie codziennie przyłapuje się własną matkę na czymś takim.Wolałam nie wiedzieć co by było gdybym weszła tam dobrze 5 minut później.
Otworzyłam lodówkę,wyjęłam karton mleka i kilka ciastek,zgasiłam światło i z powrotem ruszyłam na górę.
Rzuciłam jedzenie na łóżko i po chwili razem z laptopem wylądowałam tuż obok niego. Zaczęłam przeglądać stare zdjęcia i natknęłam się na jedno,które szczególnie przypadło mi do gustu.Irlandczyk trzymał na rękach małą Daisy.Pamiętam ten dzień dokładnie,chłopcy odwiedzali swoje rodziny i kiedy przyszła pora na wizytę w Doncaster moje siostry myślały,że oszaleją z radości.Z resztą ja chyba też.
 Day nie chciała odstąpić Nialla choćby na krok,cały czas albo siedziała mu na kolanach,albo tuliła się do niego.A on zachował się wtedy tak uroczo,cały czas z nią rozmawiał i kiedy blondynka rozpłakała się,bo One Direction musiało wracać do Londynu wyszczerzył krzywe zęby i ucałował ją w policzek,mówiąc,że odwiedzi ją tak szybko jak będzie mógł. Teraz małej przeszło,a ja się w nim zadurzyłam.Swoją drogą coś musiało być w nim takiego,że każda kobieta w naszej rodzinie była nim zauroczona.Nawet moja mama i babcia.Nie mogłam się powstrzymać i wrzuciłam to zdjęcie na twittera,a sekundę później moje interakcje zaczęły szaleć.Chyba największym zaskoczeniem był fakt,że sam Horan dodał je do ulubionych i podał dalej.
Chwyciłam za telefon i pomyślałam,że może w końcu trzeba zrobić ten pierwszy krok.
Hej.Co u ciebie?xx
-Nie,to bezsensowne.-mruknęłam i od razu skasowałam wiadomość.Rzuciłam telefonem gdzieś na poduszki i westchnęłam.Brakowało mi odwagi,niestety.
Nagle odezwał się mój skype.
Niall Horan
Moje serce załomotało.To naprawdę był on,mój Nialler.
Odebrałam,a łzy stanęły mi w oczach.
-Cze-eść-wyszeptałam i delikatnie się uśmiechnęłam.Byłam szczęśliwa i przerażona jednocześnie.Nie mogłam oderwać wzroku od jego zarumienionej twarzy,błyszczących oczu,ust,rozczochranych,stojących we wszystkie strony włosów.Tak bardzo chciałam się do niego przytulić.
-Lottie.....Skarbie-wyszeptał i przybliżył się bliżej ekranu swojego laptopa.Przykrył się kołdrą i ułożył na boku.
-Ja tak bardzo cię przepraszam.Nie wiem co we mnie wstąpiło.Nie chciałem cię skrzywdzić,jedyną rzeczą jaką pragnę jest twoje szczęście i bezpieczeństwo.Po prostu nie mogłem znieść myśli,że pozwoliłem  mu na to wszystko.Kochanie,ja naprawdę nie chciałem żebyś przeze mnie cierpiała.Tak bardzo cię kocham.-oznajmił skruszony.
Mówił bardzo szybko,a w kącikach jego granatowych oczu zamigotały łzy.Ja także się rozkleiłam.Widziałam ile trudu włożył w to wszystko i zdałam sobie sprawę z tego,że on też został zraniony.Cicho pochlipując wpatrywałam się w jego smutną i zdezorientowaną minę.
-Nialler.Kochanie.Ja...ja się nie gniewam....Ja też bardzo cię przepraszam....Ja...ja tak bardzo chcę cię mieć przy sobie-wymamrotałam bez ładu i składu,ale on doskonale wszystko usłyszał.Uśmiechnął się szeroko przecierając oczy.
-Naprawdę po tym wszystkim co zrobiłem chcesz być ze mną?-zapytał nie dowierzając.Może i zachował się   nie tak jakbym tego oczekiwała,ale przecież nie popełnił nie wiadomo jakiego przestępstwa.Trochę ukuło mnie to w serducho,nie powiem,że nie,ale w każdym związku zdarzają się wzloty i upadki.
-Bardzo chcę-odparłam szczerząc się.Uśmiech ani mi,ani jemu nie schodził w ogóle z twarzy.
-Chciałem życzyć ci wszystkiego najlepszego kochanie-powiedział nagle,a ja uniosłam jedną brew do góry.Zaśmiał się,a ja z ulgą stwierdziłam,że właśnie tego najbardziej mi brakowało.
-Jest 8 maj,3:30 nad ranem.Dokładnie teraz skończyłaś 18 lat.Nawet mi nie mów,że zapomniałaś-stwierdził,a ja wzruszyłam ramionami.Rzeczywiście jakoś wypadło mi to z głowy.
-Czekaj,czekaj.Skąd ty wiesz,że urodziłam się o 3;30? Nawet ja nie miałam o tym bladego pojęcia.
-Ma się swoje sposoby...-zachichotał zaczesując blond kosmyki w górę.Wyglądało to naprawdę seksownie,a ja nie mogłam oprzeć się pokusie i poprosiłam go by zrobił tak jeszcze raz.
-Jakie masz plany na jutro?-zapytał,a ja w spokoju dokończyłam czekoladowego pieguska,myśląc nad odpowiedzią.
-Nic szczególnego.A co ?-mruknęłam,strzepując okruszki z koszulki.Niestety trochę mojego ciałka wydostało się na zewnątrz,czego nie przeoczyło czujne oko Horana.
Blondas wyszczerzył się wpatrując we mnie.
-Ej!
-No co?-znów wybuchnął śmiechem,a ja pokręciłam głową z dezaprobatą.-Jestem twoim chłopakiem,a ty moją dziewczyną,to chyba normalne,że mi się podobasz i....i no wiesz..

*****
 -Niaaaaaaaaaall.Jest już 5,idź lepiej spać-powiedziałam zawzięcie mrugając żeby nie zasnąć.Przychodziło mi to z trudem,w końcu była 5 nad ranem.
-Nie chcę mi się-mruknął i widząc,że mam zamiar zaraz go opieprzyć dodał-Już idę,tylko mam dla ciebie jeszcze jedną,małą niespodziankę.
Ożywiłam się nieco na dźwięk słowa "niespodzianka" i pokiwałam głową.
-Jutro o 12 masz autobus,który zabierze cię prosto do Londynu.Kiedy wysiądziesz o 14 na dworcu będzie tam na ciebie czekał Paul albo któryś z ochroniarzy i przywiozą cię do domu.Weź sobie trochę więcej rzeczy,bo to raczej krótki urlop nie będzie-oznajmił,a ja zapiszczałam z radości.
-Naprawdę?O mój Boże.Zobaczę cię już jutro?!
-Tak.
-Już nie mogę się doczekać!Dziękuję Niall !Jesteś wielki!
Byłam taka podekscytowana,jakby na to nie patrzeć miałam zamieszkać w Londynie z moim chłopakiem.
To był zdecydowanie najlepszy prezent na urodziny jaki kiedykolwiek dostałam.Rozwiązaliśmy wszystkie nasze problemy i mieliśmy być teraz tak blisko siebie.Czułam się jak w raju.
-Pójdę już lepiej spać,muszę się jeszcze spakować,nie mogę się spóźnić.-stwierdziłam i posłałam mu soczystego buziaka.
-Kocham cię Nialler.
-Ja ciebie też Pyśka.

****
Rano obudziłam się około godziny 9.Nie wyspałam się zbytnio,ale i tak energia rozsadzała mnie od środka.Szybko pościeliłam łóżko i zbiegłam na dół.Musiałam powiedzieć o wszystkim Jay,przecież nie mogłam tak po prostu wyjechać bez słowa.
-Mamo.-zaczęłam,ale kobieta uciszyła mnie ruchem dłoni.
-Wiem wszystko.-oznajmiła z uśmiechem,a ja otworzyłam oczy ze zdumienia.
-Nie masz nic przeciwko?
Sądziłam,że się nie zgodzi,bałam się,że rzeczywiście mi zabroni,ale wtedy użyłabym mocnego argumentu jakim jest mój wiek.To,że miałam dzisiaj osiemnaste urodziny to chyba był jakiś dar z nieba.Wszystko składało się w taką cudowną,prostą całość.Byłam na prawdę bardzo szczęśliwa.
 -Wiem,że to twoje marzenie.Będę tęsknić,ale chcę żebyś spełniała swoje najskrytsze pragnienia.Chyba właśnie o to w życiu chodzi...-mruknęła,a po jej policzku popłynęła pojedyncza,słona łza.
-Och mamo.-wtuliłam się w nią.-Jesteś najlepsza na świecie.-ucałowałam jej policzek i pognałam na górę.
Robiłam wszystko w biegu;w końcu nie miałam za wiele czasu.Wzięłam szybki prysznic,ubrałam się  i w między czasie,kiedy myłam zęby zadzwoniłam do Cindy.
-Muimy ię spotkaś-powiedziałam ze szczoteczką w buzi.
-Jasne,coś się stało?
-Ie oge eraz adać. 
-Okej,będę za jakieś pół godziny 
Przytaknęłam i po chwili dopiero zdałam sobie sprawę,że przecież ona tego nie widziała.
-ok.
Rozłączyłam się.Związałam włosy w wysokiego koczka i praktycznie wyfrunęłam z łazienki w poszukiwaniu walizki.Wygrzebałam ją spod łóżka i musiałam gruntownie oczyścić z kurzu.Stanęłam bezradna przed szafą, analizując co w niej jest.Wyciągnęłam kilka par jeansów,2 pary dresów,szortów i leginsów.Następnie całą masę t-shirtów,koszul,sweterków i bluz.Jakieś fajne,bardziej wyszukane spódniczki i sukienki,w końcu zbliżało się lato.Przyszedł czas na buty.Nie mogłam oprzeć się pokusie i zabrałam wszystkie,które znajdowały się na półce.Nie zapomniałam także o bieliźnie,kosmetykach,stroju kąpielowym i różnych dodatkach.Zabrałam także moje ulubione zdjęcia,które stały na szafce nocnej i badziewia z biurka.
-Pomóc ci?
Wrzasnęłam i zamachnęłam się,rzucając tym co akurat miałam w ręce w jakiś niezidentyfikowany obiekt.
-Spokojnie-to była Cindy.Łapiąc się za serce pogroziłam jej palcem.
-Zabiję cię Parker-wysyczałam,a ona zaczęła się śmiać.Ja o mało nie padłam na zawał,a ta ma ubaw po pachy.
-Swoją drogą,gdzie ty się właściwie wybierasz?-zapytała podnosząc książkę,którą w nią rzuciłam.
-Jadę do Londynu,do Nialla,pogodziliśmy się -oznajmiłam uśmiechając się mimowolnie.
-Czyli,że nie będzie imprezki urodzinowej?-wydęła dolną wargę.
-Nie.Jadę na dłuższy okres czasu.
-Naprawdę?To super.-trochę zdziwił mnie jej entuzjazm,przecież miało mnie nie być przez bliski miesiąc,dwa,a może nawet trzy.
-Będę tęsknić,ale nie licz na to,że sobie ode mnie odpoczniesz.Londyn to przecież nie Los Angeles,odwiedzę cię prędzej niż myślisz-stwierdziła,a ja przytaknęłam.
-Będę zaszczycona.
Wróciłam do pakowania,walizka była wypełniona po brzegi,więc zaczęłam załadowywać bagaż podręczny.Do dosyć dużej torebki włożyłam telefon,ładowarki,książkę,paszport i portfel.
Wkrótce przyszedł czas na pożegnanie,Parker szybko się zmyła,byleby tylko się nie rozkleić.Zanim jednak to zrobiła wręczyła mi prezent.Przepiękną sukienkę,którą przymierzałam kiedyś w galerii.Pamiętam jak bardzo mi się podobała,ale nie odważyłam się jej kupić,sądziłam,że jest zbyt wyzywająca.Później żałowałam,bo wyprzedano wszystkie te cuda,a ja musiałam obejść się smakiem.
Na samą myśl o rozłące z rodziną zaczęłam się rozklejać,a kiedy wpadłam w ramiona Fizzy wszystkie emocje mną zawładnęły i zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.
-Widzę cie w Londynie we wakacje-szepnęłam szatynce do ucha i uśmiechnęłam się,ocierając łzy z wilgotnych policzków.(Nie mogłam nad nimi zapanować)Ucałowałam i wyściskałam młodsze siostry,a następnie mamę,babcię i dziadka,którzy bardzo chcieli się ze mną zobaczyć.
-Jedźmy już.-poprosiłam Matta,wzięłam walizkę i ostatni raz machając do wszystkich wyszłam z domu.
Seattle wpakował ją do bagażnika jego dużego,sportowego samochodu i odjechaliśmy.
Kiedy zaparkowaliśmy wygramoliłam się z auta i uściskałam mojego przyszywanego tatę.Swoją drogą bardzo go polubiłam,był idealny dla mojej matki.
-Dbaj o nie.
-Będę.
Wsiadłam do niebieskiego autokaru pokazując bilet i zajęłam miejsce na tyłach.Rozsiadłam się
wygodnie,włożyłam słuchawki do uszu i nim odjechaliśmy zasnęłam.

***
Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię,ale tak bardzo chciało mi się spać,że nie zwracałam na to uwagi.
-Charlotte.Wstawaj-szturchanie nadal nie ustawało.
-Zostaw-warknęłam i wcisnęłam twarz w fotel.Nagle uniosłam się nad ziemią,zaczęłam się wierzgać i kopnęłam nogą w coś,a raczej w kogoś.Otworzyłam oczy i zorientowałam się,że umięśniony mężczyzna trzyma mnie w swoich ramionach.
-Ja......przepraszam-mruknęłam paląc buraka,a on z łatwością postawił mnie na ziemi.
-Nic nie szkodzi-oznajmił facet.-Możemy już jechać?
-Jasne proszę pana-wzięłam torebkę i rozmasowując kark ruszyłam za ochroniarzem.
-Jestem Paul.Paul Higgins-dodał przy okazji.-A to moja rodzina,dzisiaj miałem dzień wolny,więc chyba to nie będzie kłopot,że odwiozę cię do domu prywatnym samochodem z dwójką dzieciaków i żoną na karku,co ?
-Oczywiście,że nie.Ja nie chcę robić kłopotów.Mogę dostać się do mieszkania chłopaków taksówką.-odparłam,nie chciałam żeby Paul tracił przeze mnie czas,który równie dobrze mógłby spędzić z rodziną.
-Daj spokój,kochanie.To i tak po drodze-wtrąciła się wysoka brunetka,jego żona.Niechętnie zgodziłam się na podwózkę,z resztą i tak nie miałam innego wyjścia.Posiadłość chłopców znajdowała się niecałe 15 minut drogi od dworca.Ochroniarz wstukał jakiś kod przy furtce,wręczył mi klucze,którymi ją otworzył i weszliśmy na posesje.Dom zapierał dech w piersiach,był ogromny i przepiękny.
Wszystko było takie idealne,cudowna,kolorowa roślinność,przystrzyżony trawnik,kwiaty i marmurowe donice.Dom,a raczej willa były w odcieniach beżu i bieli,gdzieniegdzie wkradła się szarość i granat.
-Robi wrażenie,nie?-zagadnął ochroniarz i zachichotał na widok mojej miny.Louis mówił,że naprawdę mają dużo miejsca dla siebie,ale o takich luksusach to on nie wspomniał.Ja sama nie spodziewałam się,że chłopców stać na coś takiego,a musiało to kosztować kupę kasy.
Pobiegłam z Higginsem i szczena mi opadła,kiedy zobaczyłam wnętrze domu.Wszędzie było tak ciepło,jasno,przytulnie i stylowo.Od razu zakochałam się,kiedy zobaczyłam jak wygląda salon,tuż obok którego znajdowała się równie piękna kuchnia połączona z jadalnią.
-Ja już będę leciał.Mam nadzieję,że sobie poradzisz-stwierdził Paul,wychodząc i zostawiając mi klucze.Pokiwałam głową i podziękowałam mu za pomoc.Oprócz kuchni i salonu na parterze znajdowała się także łazienka i kilka par drzwi.Jedne z nich prowadziły do garażu,drugie do małej garderoby z kurtkami,płaszczami i butami,a trzecie do czegoś w stylu piwniczki.
Przeniosłam walizki pod kręte schody i zaczęłam je taszczyć na górę.Nie było lekko,ale jakoś sobie poradziłam.
Stanęłam przed drzwiami z wygrawerowanym złotym napisem"Niall" i zanim je otworzyłam upewniłam się,że na pewno mogę to zrobić.W mojej dłoni zawibrował telefon.
"Nie zadawaj głupich pytań.Oczywiście,że tak.xx" 
Horan odpisał na mojego smsa,a ja już bez obaw przekroczyłam próg jego pokoju. Był ogromny,jak chyba wszystko w tej willi.Ściany były koloru niebieskiego,tak samo jak pościel na dużym,niezwykle miękkim łóżku.Na przeciwko posłania znajdowała się szafa,biurko,telewizor i kominek.Na półkach było mnóstwo pamiątek,ozdób i zdjęć.Wszędzie walały się akcenty,które świadczyły o zamiłowaniu Nialla do Irlandii.Czterolistne koniczynki,krasnale w zielonych kubrakach i z rudą brodą,flagi i różne duperele.
Opadłam na materac.Wszystko tutaj było takie piękne,ale najwspanialszą cechą tego domu wcale nie były drogie dodatki,to owszem sprawiało,że pomieszczenia zapierały dech w piersiach,ale najistotniejsze było takie specyficzne ciepło,które on posiadał.Nie czułam się jakbym była w obcym miejscu,wręcz przeciwnie,czułam się tak dobrze jak w Doncaster.
Przez ogromne okna dostrzegłam,że ktoś parkuje pod bramą.Usiadłam na wyścielonym parapecie i przyglądnęłam się dwóm kobietą,które weszły na ogród.Jedną z nich bez wątpienia była Eleanor,drugiej zaś nie znałam.Kiedy straciłam je z oczu zbiegłam na dół.Zanim zdążyły zadzwonić dzwonkiem otworzyłam drzwi.
-Cześć skarbie-Elka rzuciła mi się na szyję.Uściskałam ją porządnie i uśmiechnęłam się szeroko.
-Poznaj Danielle,dziewczynę Liama-przedstawiła mi wysoką,szczupłą szatynkę z burzą kędziorków na głowie.W oczy najbardziej rzuciły mi się jej długie nogi i uśmiechnięta,radosna,miła twarz.
-Lottie.Miło mi.-uścisnęłam jej dłoń.
Dziewczyna okazała się naprawdę przesympatyczna,była taką dobrą duszą,zupełnie jak zakochany w niej Payne.Obydwoje naprawdę mieli takie specyficzne podejście do ludzi i świata,no i przede wszystkim byli bardzo pozytywnie nastawieni.
-Kiedy chłopcy wracają?-zapytałam.
Dochodziła 16,a ich jeszcze nie było,więc najzwyczajniej w świecie zaczęłam się martwić i niecierpliwić,poza tym chciałam w końcu zobaczyć się z Niallem,głównie po to tutaj właśnie przyjechałam.
-Powinni zaraz być.-oznajmiła Peazer i uroczo się do mnie uśmiechnęła. Postanowiłam zrobić coś na obiad,One Direction miało niebawem przyjechać,a faceci jak to faceci,zawsze są głodni.Ja z resztą najedzona na zapas zbytnio także nie byłam.Gotowanie w takiej kuchni to zwykła przyjemność,ogólnie pichcenie różnych przysmaków to super sprawa.
Moje towarzyszki wspólnie stwierdziły,że za dobre w kucharzeniu to one nie są,więc sama wzięłam się za przygotowania.Pokroiłam warzywa,usmażyłam fileta z kurczaka i jego też posiekałam.Ugotowałam ryż,a warzywa i ziemniaki w plasterkach trafiły na patelnie.
Kiedy nakładałam wszystko na talerze chłopcy wrócili.Nie ściągając rękawic ani fartucha popędziłam do przedpokoju i rzuciłam się w ramiona Niallera.Nareszcie mogłam go dotknąć,poczuć jego zapach,poczuć się bezpieczna będąc w jego silnych ramionach.
Obejmowałam mnie tak mocno jakbym zaraz miała odlecieć,lecz ja nie miałam takiego zamiaru.
-Tak bardzo tęskniłam-szepnęłam wpatrując się w jego granatowe oczy.
yes. please. -Ja bardziej-odparł i pogłaskał mnie po policzku.Nasze usta zaczęły delikatnie się do siebie zbliżać,a kiedy już się ze sobą zetknęły zamknęłam oczy relaksując się.Czułam jak motylki w moim brzuchu wariują,jego wargi muskały moje z taką miłością i delikatnością.Rozchyliłam usta dając mu lepszy dostęp i wplątałam dłonie w jego aksamitne blond włosy.Serce dudniło w mojej klatce piersiowej,jeden jego dotyk sprawiał,że moje zmysły wariowały.Jego język błądził po moim podniebieniu,a ja mruczałam z zadowolenia.
Oderwaliśmy się od siebie oddychając szybko i z uśmiechami na twarzach.
W moich oczach zamajaczyły łzy.Byłam taka szczęśliwa.Miałam przy sobie miłość mojego życia,nie potrzebowałam niczego więcej.
-Nie płacz.Kocham cię.-chłopak odgarnął niesforny kosmyk moich włosów za ucho i ucałował subtelnie moje wargi.
Ktoś chrząknął.Cała gromada przyglądała się naszym poczynaniom.Trochę było mi niezręcznie,ale nie przejmowałam się tym.Byłam przyzwyczajona do docinek ze strony Malika i Loczka.
-Louuu-zapiszczałam i przytuliłam się do brata,a następnie wyściskałam Harry'ego,Zayna i Liama.
-Ugotowałam obiad.Chodźcie,bo wystygnie.-oznajmiłam,ku uciesze całej piątki.Niall złapał moją dłoń i
ruszyliśmy do kuchni.Blondyn pomógł mi nakryć do stołu i porozstawiać jedzenie.

****
8 maj 2012r był zdecydowanie najlepszym dniem w moim życiu.Byłam taka zadowolona,czułam się tak wspaniale i bezpiecznie.Całkowicie szczerze mogłam stwierdzić,że nalazłam swój raj na ziemi.
 Zaczęłam się rozpakowywać,na szczęście szafa Nialla była na tyle duża,że bez problemu schowałam tam swoje ubrania.Kiedy robiłam ostatnie poprawki na półkach ktoś podszedł do mnie od tyłu i wtulił się w moje plecy,całując w rozgrzany kark.Przeszedł mnie przyjemny dreszcz,a motyle zaczęły fruwać w moim brzuchu.
-Co powiesz na kolacje?-Horan wymruczał,muskając moją szyję.Odwróciłam się do niego przodem i wpiłam w jego czekoladowe,wilgotne usta.
-Z tobą zawsze.-odparłam,a on wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
-Bądź gotowa na 20.-poprosił i wyszedł zostawiając mnie samą,bym mogła się przygotować.Nie minęła minuta a dziewczyny piszcząc zjawiły się w sypialni.
-Pomożemy ci.-oznajmiły chórkiem,a ja zaczęłam się śmiać.Byłam strasznie podekscytowana,jeszcze nigdy nigdzie Nialler mnie nie zabrał,więc wychodziło na to,że to miała być nasza pierwsza randka.Zaczęłam się trochę stresować,w końcu kolacja w jakieś knajpce to nie byle kino,czy kręgielnia.
Danielle zaczęła szperać w moich ciuchach,a Eleanor w kosmetykach.Obydwie w ogóle nie zwracały na mnie uwagi,tylko konsultowały się między sobą.Kiedy już straciły nadzieję na to,że znajdą odpowiednią sukienkę do ręki Peazer trafiła różowo-biała miniówka od Cindy.
-Błagam dziewczyny,ona jest za krótka i nie ma ramiączek-mruknęłam,a one założyły ręce na piersiach.
-Przesadzasz.Jest świetna-stwierdziła Dan i obie z Elką wepchnęły mnie do łazienki.gdzie musiałam ją na siebie założyć.Najpierw wzięłam krótki,szybki prysznic,a później dopiero ją przymierzyłam.Była idealna.
Mokre włosy owinęłam ręcznikiem i wyszłam z ubikacji.
-Wyglądasz świetnie!Głodomor padnie z wrażenia-Eleanor klasnęła w dłonie,a ja przytaknęłam.Miałam taką nadzieję.Jak każda kobieta miałam kompleksy,ale chciałam podobać się swojemu facetowi,więc zgodziłam się na sukienkę.Normalnie nie założyłabym jej gdyby nie on,ale czego nie robi się z miłości....






13 komentarzy:

  1. Dodaję to po to, żebyś wiedziała, że przeczytałam. Komentarz z opinia dodam jak będę miała czas <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cię. <3
    Jak ja się cieszę, że wszystko nareszcie się układa!
    Piękny rozdział, dziękuję Ci bardzo, że mimo tego, że my zawodzimy Ty nadal jesteś :**
    TO JA CI BARDZO, BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ. <3
    Rozdziały dodajesz szybko, więc kolejne brawa dla Ciebie.
    Ps. Mówiłam to już, ale chcę żebyś była tego pewna. KOCHAM CIĘ :**
    Pps. Piękne opowiadanie !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli już wszystkich powiadomiłam o mojej Boskiej obecności, to mogę zacząć.
    Na samym wstępie chcę Cię bardzo przeprosić. Tak strasznie mi wstyd, że nie mogę znaleźć wystarczająco dużo czasu dla mojej mentorki. Nie wiem co ta szkoła z nami robi. Jeszcze miesiąc temu przesiadywałam u Ciebie 3 godziny dziennie, a teraz nie mogę znaleźć minuty na komentarz, a jeśli je wygrzebie, to jest to bezsensowna opinia na temat jak bardzo mi się podoba i niczego innego do tego nie wnoszę. Ale przecież zagrożenie z religii za cytuję: 'nadmierne używanie wulgaryzmów i brak szacunku do katechetki' do czegoś zobowiązuje. Jeszcze raz jedno wielkie przepraszam za mój egoizm nieobecność i idiotyzm.
    Co do rozdziału....
    Mój słownik komplementów został wyczerpany. Jesteś genialnie fenomenalna. (Z polskim też mam problemy-.-') Ty do każdego słowa umiesz znaleźć 10 synonimów, jeśli nie więcej. Ja skończyłabym na 3. Ty piszesz piszesz piszesz i opisujesz wszystko tak dokładnie, że nie jest to w ani 1% nudne. Nie tak jak moje masło maślane i głęboka głębia. Każdy bohater jest szczegółowo opisany ( i znowu brak zastępczego słowa), mają swoją własną historię i świat. Strasznie cieszę się, że Lott znów jest z Niall'em i oczywiście nic więcej nie napiszę, bo rodzinka stoi mi nad ramieniem.
    Kocham i z niecierpliwością czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem. To znowu ja. Pewnie masz mnie już dosyć, ale jak zawsze muszę sobie coś przypomnieć :)
      Czy w bohaterach nie powinno być 'chłopaka' i mamy Lott? :)

      Usuń
    2. Haha.. też właśnie o tym myślałam <3

      Usuń
    3. Jeśli tylko chcecie mogą się tam pojawić :)

      Usuń
  4. Najpierw chce poinformować Cie o kolejnym rozdziale na blogu :)
    Po długim czasie wreszcie go dodałam, liczę na twoja opinię ♥
    http://ghost-gift-and-only-she.blogspot.com/


    A co do rozdziału, nie umiem komentować blogów, ponieważ zawsze tak wszystko wymieszam, że nikt tego nie rozumie -.-

    Powiem tyle, że naprawdę uwielbiam ten rozdział, bohaterka jest w nim taka szczęśliwa. Kawał bardzoooo dobrej roboty skarbie ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, zresztą jak zawsze <3 Rozdział podoba mi się bardzo ;3 Chyba jeden z najlepszych, co? ;)
    Pozdrawiam <3
    Czekam na Twoją opinie: http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na drugi rozdział: http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/

      Usuń
  6. Aaaaaa wreszcie się dogadali! ♥ Ile ja na to czekałam i co najważniejsze, jak ja to przeżywałam!
    Niall z tym skype był taki suodki, aww! Oboje z Lottie do siebie pasują i z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej rzuca się to w oczy. Wolę tylko nie myśleć co oni w tym ogromnym domu będą wyprawiać :D
    Chciałabym opisać ten rozdział, ale brakuje mi słów. Powiem tyle, jest: niroefdnotjgfnjefd0i5jkmodf03iqopremkl <- taki zajebisty! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. wybacz,że dopiero teraz komentuję,ale najzwyczajniej w świecie nie miałam czasu :( przechodzę do rozdziału: jestem MEGA szczęśliwa,że Nialler w końcu jej to wyznał i,że się pogodzili! teraz wreszcie będą mogli nacieszyć się sobą,nie martwiąc się o żadne problemy *.* żeby mnie kompletnie zadowolić,jeszcze tylko brakuje Fizzy żeby Hazza mógł się za nią zabrać i wtedy będzie gitez majonez (haha,oczywiście niczego nie sugeruję,wszystko co wymyślisz będzie wspaniałe!)
    w dodatku z muzyką trafiłaś w dziesiątkę,kocham ją! xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Wybacz, że nie umiem pisać długich komentarzy jak ty na moim blogu :< :3 Twój blog jest naprawdę świetny, świetny, świrtny<3 Rozdział cudny! Poprawiłaś mi humor nim, bom przeczytałam go 3 godziny po dodaniu, ale nie skomentowałam, bo się źle czułam, ale jest cudny <3

    OdpowiedzUsuń